Najnowsze wpisy, strona 2


Rozdział 30
08 maja 2023, 08:32

Maciek obudził się wypoczęty. Do jego nosa dobiegł aromat świeżo parzonej kawy. Wstał, w drodze do łazienki zerknął na krzątającą się w kuchni Magdę. Ze słuchawkami na uszach nuciła przebój Nosowskiej. Ten sam, który śpiewała mu ubiegłej nocy. Nie słyszała jego wejścia zajęta przygotowywaniem śniadania.

- Dzień dobry. To jakie niecne plany snujesz na dzisiaj, zazdrośnico? – podszedł i pocałował w szyję.

Drgnęła przestraszona i odwróciła się.

- Najpierw cię nakarmię. Dosypię magicznych składników żebyś się uzależnił ode mnie – zarzuciła mu ręce na szyję, zdjęła z uszu słuchawki.

- To się nie uda – odparł przygryzając jej dolną wargę – już jestem od ciebie uzależniony.

Śniadanie zjedli przekomarzając się. Nie chcieli pamiętać o ataku Magdy i o tym, jak groźna była sytuacja. Przed południem wyszli na spacer do pobliskiego parku, a w porze obiadowej pojechali do Przemka i Hani odebrać Klarę i Kacpra. Pogoda była piękna, dzieci bawiły się doskonale dlatego zdecydowali się zostać trochę dłużej i zorganizować grilla.

Dzieci szalały na ogrodowej trampolinie, panowie pilnując paleniska otworzyli po butelce zimnego piwa. Na szczęście zapobiegliwy Przemek miał przygotowane bezalkoholowe napoje dla zmotoryzowanych gości. Magda z Hanią w kuchni przygotowywały sałatkę.

- Wiesz – zaczęła Hanna – nigdy nie widziałam Maćka tak przerażonego jak wtedy, kiedy przyjechał pod szpital, a znamy się już kilkanaście lat.

- Naprawdę?

- Naprawdę. Wyglądał jak miotające się ranne zwierzę. Zresztą wszystkich nas przestraszyłaś

- Prawdę mówiąc siebie też. To było straszne nie móc złapać oddechu – Magda kroiła małe pomidorki i wrzucała je do miski z sałatą

- On cię naprawdę kocha. Zmienił się odkąd cię poznał. Nawet przy Beacie taki nie był, a byli trochę ze sobą – Hania w zamyśleniu mieszała sos do sałatki – dzieciaki też nie przestają o tobie mówić. Stałaś się częścią ich świata – pomachała przez kuchenne okno do męża

- Tak. Bliźniaki są świetne – Magda w zamyśleniu upiła łyk mrożonej herbaty domowej roboty

- Bardzo wam kibicujemy – Hania serdecznie przytuliła Magdę – wszyscy zasługujecie na to, co najlepsze. Pamiętaj, że gdybyś chciała pogadać nie tylko wtedy kiedy coś się dzieje, ale tak po babsku, to masz mój numer, i już wiesz gdzie mieszkam. Dzwoń, wpadaj. Będzie mi miło – uśmiechnęła się ciepło

- Dziękuję – Magda popatrzyła przez szybę na Maćka, który żywo gestykulując opowiadał coś kuzynowi.

Popołudnie w ogrodzie mijało leniwie. Dorośli siedzieli w altanie, dzieci bawiły się na podwórku co jakiś czas przybiegając aby złapać ze stołu jakiś przysmak i pędziły dalej.

Rozdział 29
07 maja 2023, 10:58

Na osiedle Magdy dojechali w milczeniu. Dziewczyna od razu poszła do łazienki. Musiała zmyć z siebie szpitalny zapach. Czuła się brudna. Wszystkie ubrania od razu wrzuciła do pralki nastawiając najdłuższy program z wyparzaniem. Stała pod gorącym prysznicem i myślała o wydarzeniach ostatnich dwóch dni. W tym czasie Maciek zszedł do pobliskiego marketu. Chciał zrobić Magdzie zakupy aby nie musiała sama wychodzić. Kiedy wyszła z łazienki on akurat wypakowywał torby.

- Dziękuję, ale nie musiałeś tego robić – powiedziała wycierając włosy w ręcznik

- Magda. Przecież nie pozwoliłbym ci dźwigać. Nie po czymś takim – odpowiedział nie patrząc na nią

Dziewczyna nic nie powiedziała. Do dwóch szklanek nalała wody, wrzuciła po plasterku cytryny i pomarańczy. Zaniosła do pokoju. Na dworze robiło się ciemno, Magda zasłoniła żaluzje. Szklanki postawiła na stoliku, usiadła na sofie. Maciek nie usiadł obok niej. Przysunął sobie fotel i usiadł naprzeciwko Magdy.

- Mogę sobie tylko wyobrazić jak się czujesz – zaczął cicho

Magda przyglądała mu się bez słowa z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- Nawet nie chcę myśleć co mogło się stać gdybyś była sama kiedy zdarzył się atak. Albo gdyby karetka tak szybko nie przyjechała. Magda chcę żebyś wiedziała, że ja o niczym nie miałem pojęcia. 

- O czym nie miałeś pojęcia? – postanowiła mu niczego nie ułatwiać

- O tym, że Justyna poleci do Monachium. Nie wiem jak ona się tak znalazła. Nie wiem co jej strzeliło do głowy z tymi zdjęciami. Mogę cię zapewnić, że to się więcej nie powtórzy

- Zwolniłeś ją?

- Nie. Ale ma zakaz zbliżania się do mnie pod groźbą niedokończenia praktyk i zgłoszenia tego na uczelni

Magda pokiwała głową.

- To dobrze, że dałeś jej jeszcze szansę na skończenie stażu. Gdzie dzieci? Nie musisz do nich jechać? Twoja mama pojechała do sanatorium, prawda?

- Tak, rano odwiozłem ją na dworzec. Dzieciaki są u Hani i Przemka. Jutro sobota, nie ma problemu ze szkołą. Dzisiaj zajmę się tobą

- Mną? – dopiero teraz zauważyła niewielką, sportową, torbę stojącą w rogu pokoju

- Chyba nie myślałaś, że po tym jak spędziłaś dzień w szpitalu, bo niemal się udusiłaś, zostawię cię samą, co? – to mówiąc zaczął przebierać się w domowy  t-shirt.

Magda poczuła się zmęczona, rozłożyła łóżko, położyła i przykryła kołdrą. Leżała zwrócona twarzą do ściany, plecami do Maćka. Mężczyzna położył się obok Magdy, której oddech wkrótce się wyrównał. Leżał na plecach z rękami pod głową. Nie chciał patrzeć na Magdę ubraną w piżamę składającą się co prawda z długich spodni, ale ozdobiona koronką bluzeczka na ramiączka, nie zostawiała dużo pola wyobraźni. Nie wiedział ile tak leżał zanim zasnął.

Obudził go szmer tuż przy uchu, coś łaskotało go w policzek. Początkowo myślał, że jakiś natrętny komar nie daje mu spać. Otworzył oczy i ze zdziwieniem zobaczył, że to Magda leży wtulona w niego. Palcem wodzi po jego torsie i coś szepcze. Przyjrzał jej się na tyle, na ile pozwolił mu panujący w pokoju mrok. Magda uśmiechała się delikatnie. Rękę włożyła mu pod koszulkę i palcem kreśliła na jego skórze nieokreślone wzory. Wsłuchał się w jej głos.

- Muszę pogodzić się z tym, że będą kobiety gotowe otworzyć się przed tobą co tydzień abyś zdjął im kamień z zębów. Ale to nie jest proste, wiesz? Zazdrosna kobieta potrafi być niebezpieczna. Przytul mnie – mocniej do niego przylgnęła

Nie pozwolił jej dokończyć.

- Chodź tu do mnie moja niebezpieczna kobieto - delikatnie przyciągnął ją do siebie, ręka Magdy na chwilę się zatrzymała. Posadził dziewczynę na sobie. Dłonią przejechał po policzku i włosach. Czuł jak ich oddechy stały się cięższe

- Kochaj się ze mną – wyszeptała zbliżając swoją twarz do jego

- Boję się, że zrobię ci krzywdę i atak się powtórzy – powiedział zachrypniętym głosem

Na te słowa Magda podciągnęła go do góry tak, że teraz siedzieli oplatając się nogami.

- Nic mi nie będzie. Nie będę żyć do śmierci w celibacie bo raz mi zabrakło powietrza. Ty jesteś moim powietrzem - wyszeptała mu prosto w usta zarzucając ręce na szyję

Nie musiała tego dwa razy powtarzać. Jego gorące dłonie i usta błądziły po całym jej ciele, ona też obsypywała go pocałunkami. Rozkosz czerpali wszystkimi komórkami. Poruszali się niespiesznie, oddalając moment spełnienia i delektując się bliskością. W końcu Magda z cichym jękiem opadła na poduszki, a zaraz po niej Maciek. Leżeli wtuleni czekając aż oddechy się uspokoją. Magda znowu zaczęła cicho nucić piosenkę Kasi Nosowskiej „do pracy nie mogę puścić cię nie, nie. Tam tyle kobiet, a każda w myślach gwałci cię”… Maciek pocałował ją mocno. Uśmiechał się. Przepełniał go spokój i spełnienie.

Rozdział 28
07 maja 2023, 10:55

Kolejnego dnia odwiózł dzieci do szkoły, a Matyldę, która wyjeżdżała do sanatorium na dworzec. Potem pojechał do kliniki. Co prawda ten dzień miał jeszcze wolny, ale musiał porozmawiać z Justyną, z impetem wszedł do kliniki wzbudzając popłoch wśród personelu. Pracownicy nigdy nie widzieli szefa tak wzburzonego. Nie zwracając uwagi na pacjentów czekających w poczekalni wpadł jak burza do gabinetu chirurga.

- Justyna, pozwól ze mną – zwrócił się do asystentki i nie czekając na jej odpowiedź wyszedł na korytarz.

Przestraszone oczy dziewczyny powiedziały mu, że się nie mylił. Coś było na rzeczy.

- Czy możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz?! – zaatakował ją kiedy weszła do pokoju dla pracowników i zamknęła za sobą drzwi

- Nie wiem o co ci chodzi – usiadła na krześle, splecione dłonie położyła na stole

- Nie udawaj, że nie wiesz. Skąd się nagle wzięłaś w Monachium, co? W dodatku w tym samym hotelu, w którym przypadkiem odbywała się konferencja? Co ty sobie myślałaś?

Dziewczyna hardo patrzyła na mężczyznę ze wszystkich sił starając się ukryć swoje emocje.

- Czy ty wiesz – Maciek nachylił się nad stołem – że przez ciebie Magda jest w szpitalu?

Tego Justyna nie mogła wytrzymać. Z niedowierzaniem w oczach zakryła dłonią usta.

- Jak to w szpitalu? – wyjąkała – Naprawdę nie chciałam żeby tak wyszło

- Dostała bardzo silnego ataku astmy na tle nerwowym. Mogła się udusić. Powiedz mi – Maciek się nakręcał – czy ja ci kiedykolwiek dałem jakikolwiek sygnał, że między nami może być coś więcej? Nie przypominam sobie. Nie rozumiem w związku z tym co ci się uroiło  - z całych sił starał się nie krzyczeć – powinienem nie zaliczyć ci praktyk. Wiesz o tym, prawda?

Justyna milczała. Wzrok wbiła w blat stołu. Nie tak to miało wyglądać.  Kiedy dostała się na praktyki do TOMAdentu cieszyła się, że będzie mogła uczyć się od najlepszych. Ta klinika miała opinię jednej z najlepszych w mieście. Teraz na pewno nie zaliczy praktyk, nie zaliczy roku. Jej marzenia o tym, że w rodzinnym miasteczku otworzy własny gabinet i zostanie szanowaną panią stomatolog zawisły na włosku. Wszystko przez to, że tak głupio zadurzyła się w szefie. Nic nie mogła poradzić na to, że Maciek skradł jej serce od pierwszych chwil. Na praktyki przyjmował ją Tomasz. Sympatyczny brunet w okularach o nieco bardziej zaokrąglonych kształtach zdradzających jego uwielbienie dla słodkich wypieków. Trzeciego dnia jej stażu z urlopu wrócił Maciek. Wysoki, opalony, z mocno zarysowaną i pokrytą zarostem szczęką. O ile Tomasz był typem gadatliwego wesołka, o tyle Maciek był raczej małomówny i  miał w sobie jakiś smutek. Justyna bardzo chciała odkryć źródło tego smutku. Pragnęła być tą, która wyciągnie go ze skorupy na światło słoneczne. Nie przeszkadzało jej, że dzieli ich prawie dwadzieścia lat różnicy, wierzyła, że jeśli uda jej się dotrzeć do serca mężczyzny dzielące ich lata przestaną się liczyć. Dawała z siebie wszystko. Zawsze uśmiechnięta, zaangażowana, zasypywała Maćka pytaniami o pracę mając nadzieję, że zauważy ją i jej fascynację przyszłym zawodem. Niestety. O ile jej starania zyskiwały uznanie mężczyzny, to w ogóle nie przejawiał zainteresowania nią jako kobietą Owszem, zawsze witał się z uśmiechem, wyczerpująco wyjaśniał jej tajniki stomatologicznego fachu, ale była dla niego tylko jedną z pracowników. Nikim wyjątkowym, kolejną stażystką, która w ciągu lat działalności przewinęła się przez klinikę. Zmianę w szefie zauważyła, kiedy przyszła do pracy po świąteczno-noworocznej przerwie. Maciek wydawał się odprężony, częściej się uśmiechał. Stał się bardziej rozmowny. Jego ciemne oczy zaczęły błyszczeć niespotykanym dotąd blaskiem. Tak świecą oczy zakochanych osób. Justyna już wiedziała, że za tą zmianą musiała stać inna kobieta. Poczuła ukłucie zazdrości. Jakiś czas potem ją zobaczyła, kiedy ta przyszła do kliniki z bolącym zębem. Drobna, długie, czarne włosy schowała w golfie swetra. W dużych oczach widziała strach, na co poczuła  rodzaj pewnej satysfakcji. Uwadze Justyny nie uszło jak ciepłym i spokojnym głosem Maciek zwrócił się wtedy do Magdy. Widać było, że jest dla niego kimś wyjątkowym. Kimś, kim Justyna nigdy się nie stanie. Aż przeszły ją ciarki na myśl o tym. Dla niego będzie tylko podwładną. Wtedy postanowiła spróbować zawalczyć. Dała sobie ostatnią szansę na zdobycie serca Maćka choć wewnętrzny głos szeptał, że to bez sensu i tylko się skompromituje. Szansa nadeszła kiedy przyszło zaproszenie na wiosenne sympozjum w Monachium i Maciek zdecydował się jechać. Zarezerwowała lot, wynajęła pokój w hotelu gdzie mieli być zakwaterowani uczestnicy konferencji. Szczęście jej sprzyjało bo jednym z uczestników był jej kolega z roku, który przyjechał tam razem z ojcem. Krystian, któremu Justyna zawsze się podobała, zgodził się zrobić kilka zdjęć z ukrycia. Nie zadawał zbędnych pytań.

- Posłuchaj – dotarł do niej spokojniejszy już głos Maćka – rozmawiałem wczoraj z Tomkiem. Mimo wszystko jesteśmy zadowoleni z twojej pracy. Całkiem dobrze sobie radzisz.

Dziewczyna podniosła nieśmiało oczy na Maćka.

- Zdecydowaliśmy, że możesz dokończyć tutaj staż. Ale jest jeden warunek. Asystujesz wyłącznie Tomaszowi i pozostałym specjalistom. Ode mnie i mojego gabinetu trzymasz się z daleka. Rozumiemy się? W przeciwnym razie w indeksie znajdziesz informację o niezaliczonych praktykach, a na uczelnię osobiście wyślę pismo wyjaśniające dlaczego ich nie zaliczyłaś. Mam nadzieję, że to jest zrozumiałe.

- Tak. Dziękuję – dziewczyna odetchnęła z ulgą, że jeszcze nie wszystko stracone – i przepraszam. Naprawdę nie chciałam zrobić Magdzie krzywdy..

Maciek już tego nie słyszał. Nie czekał na odpowiedź praktykantki. Wyszedł szybko z pomieszczenia, nałożył kurtkę i pojechał prosto do szpitala. Magda była po ostatnich badaniach i czekała na wypis. Zgarbiona siedziała na szpitalnym łóżku, obok leżał plik recept i zaleceń. Maciek usiadł obok niej. Nie odzywali się do siebie. Po kilkunastu minutach lekarz przyniósł wypis wraz z wynikami przeprowadzonych badań. Maciek objął ją ramieniem i poprowadził do samochodu.

 

Rozdział 27
05 maja 2023, 08:10

          W czasie kiedy Magda walczyła o każdy oddech nieświadomy niczego Maciek robił zakupy w Monachium. Zapomniał o incydencie z Justyną z poprzedniego wieczora. Cieszył się, że wraca do domu. Poczuł, że chce być już w swoim mieszkaniu z Magdą i dziećmi. Postanowił, że zaraz po powrocie zaproponuje Magdzie aby się do niego wprowadziła.  Co prawda wcześniej nie poruszali tego tematu, ale był przekonany, że ona myśli podobnie. I tak większość czasu spędzali razem  w jego mieszkaniu. Spakował prezenty do walizki, zamknął hotelowy pokój i taksówką pojechał na lotnisko.

Oczekiwaniu na lot towarzyszyło mu dziwne uczucie. Irracjonalny niepokój pomieszany z podekscytowaniem. Nie do końca podobało mu się to uczucie. Uśmiechał się jednak na myśl o czekającym go spotkaniu z ukochaną i bliźniakami. Lot minął mu szybko na wyobrażaniu sobie jak teraz mogłyby wyglądać ich wspólne dni. Czuł, że nie przestaje się uśmiechać.

Pierwszy raz poczuł, że coś może być nie tak, kiedy po wylądowaniu wybrał numer, a  telefon Magdy milczał. Próbował do niej dzwonić kiedy wsiadł do auta, ale nadal bezskutecznie. Nagle telefon zaczął się gotować od napływających nieodebranych połączeń i wiadomości. Zwłaszcza jedna z nich wbiła go w fotel.

Hania: Pogotowie przywiozło do nas Magdę. Jest pod tlenem. Zadzwoń jak wylądujesz.

Nie wiedział co się dzieje. Zakręciło mu się w głowie. Jakie pogotowie? Magda w szpitalu? Przekraczając normy prędkości pojechał do domu. Zaniepokojona Matylda zdała mu relację z ostatnich wydarzeń. Szybko przywitał się z dziećmi i tak, jak stał pognał do szpitala. Po drodze wybrał numer żony kuzyna.

- Maciek?! Jesteś już w Polsce?

- Tak, właśnie jadę do ciebie. Co z nią?!

- Powiem ci jak się spotkamy. Będę czekać pod wejściem. Jedź ostrożnie

Ręce mu się trzęsły i serce waliło w piersi kiedy kupował bilet parkingowy, a potem lawirując między samochodami biegł w kierunku wejścia do budynku szpitala. Hania już na niego czekała. W białym kitlu, ze służbową plakietką i zmartwieniem wypisanym na twarzy.

- Niestety, na razie niewiele ci mogę powiedzieć – zaczęła – przywieźli ją z atakiem duszności – zrobiliśmy komplet badań. Tomograf, rezonans, endoskopię. Nic nie wykazały. Czekamy na wyniki krwi pod kątem alergii – mówiła kiedy wjeżdżali windą na drugie piętro, gdzie znajdował się oddział wewnętrzny, na którym pracowała.

- A jaki ogólnie jest jej stan? – Maciek czuł jak łamie mu się głos

- Poza trudnościami z oddychaniem jest w porządku. Może coś ją zdenerwowało? Czasem ludzie tak reagują. Neurologicznie nic nie znaleźliśmy, wobec tego ten atak mógł mieć podłoże nerwowe.

- Wczoraj wieczorem rozmawialiśmy. Nic nie wskazywało na to, że coś niepokojącego się wydarzyło – zastanawiał się mężczyzna szybkim krokiem przemierzając szpitalny korytarz

Na krześle pod drzwiami sali, gdzie leżała Magda, zobaczył skuloną Kamilę. Podszedł do niej i delikatnie dotknął ramienia kobiety.

- Cześć Kama. Dziękuję ci. Hania mówiła, że dzięki twojej błyskawicznej reakcji Magda szybko znalazła się pod opieką lekarzy

- Cześć. Akurat byłyśmy w mieście na kawie kiedy to się stało – uwadze Maćka nie uszło, że Kamila dziwnie na niego patrzy

- Kamila, czy ty wiesz co mogło spowodować taki atak?

Kobieta spojrzała na stojącą obok lekarkę.

- Nie, raczej nie.

Hania przyjrzała się Kamili. Z jej ruchów i tonu głosu odczytała, że ta być może wie coś, ale ta informacja jest przeznaczona tylko dla Maćka.

- Zostawię was. Maciek, możesz do niej wejść na krótko, ale uprzedzam. Magda dostała leki i śpi. Gdybyście mieli pytania będę w swoim gabinecie – uścisnęła pokrzepiająco ramię Maćka i odeszła.

Zanim wszedł do sali, Maciek usiadł na krześle i wzrokiem pokazał aby Kamila zrobiła to samo.

- Mam wrażenie, że coś wiesz tylko nie chciałaś mówić przy Hance – zaczął

- Słuchaj Maciek powiem wprost, Magda jest bardzo w tobie zakochana, zależy jej na dzieciach. Dawno jej takiej szczęśliwej nie widziałam – urwała przełykając głośno ślinę

- Ale jest jakieś ale, prawda? – mężczyzna potarł dłonią zmęczoną twarz

- Sama nie wiem co o tym myśleć. Wczoraj wieczorem Magda dostała to – wyciągnęła w stronę mężczyzny swój telefon – mam nadzieję, że masz na to wytłumaczenie. Jeśli nie to nie mieszaj jej w głowie, okej? – dodała sucho

Maciek zbladł kiedy spojrzał na ekran podsuniętego mu przed oczy urządzenia.

- Justyna – wyszeptał – po prostu w to nie wierzę – uwadze Kamilli nie uszło, że jego palce zaciskają się w pięści – co za tupet. Posłuchaj Kama, nie wiem od kogo Magda to dostała, ale to jakaś bzdura. Z tą dziewczyną nie łączy mnie nic poza tym, że odbywa u nas w klinice praktyki – zawiesił głos.

Nagle zrozumiał. Te wszystkie gesty jakie Justyna wykonywała w jego kierunku.  Przygotowane przed jego przyjściem stanowisko pracy, skrupulatnie ułożone karty pacjentów, jakiś cukierek przy klawiaturze. Plan zajęć układała tak, aby to jemu jak najwięcej asystować przy pacjentach. Ale przecież on nigdy nie dał jej do zrozumienia, że ich relacja mogłaby wykroczyć poza ustalone ramy nauczyciel-praktykant.

- Cholera jasna! – przeklął głośno wstając i uderzając pięścią w ścianę – to się nie dzieje

          Kamila pojechała do domu. Maciek wszedł do sali. Magda leżała przykryta białym, szpitalnym prześcieradłem z maską tlenową na twarzy. W pomieszczeniu rozlegało się miarowe pikanie aparatury monitorującej jej stan. Przysunął sobie krzesło i ciężko na nim usiadł. Wziął w ręce dłoń Magdy i przycisnął do ust. Nagle poczuł się strasznie zmęczony. Nie wiedział ile czasu tak przesiedział, kiedy podniósł głowę za oknem było już ciemno. Hania załatwiła aby mógł przy łóżku ukochanej spędzać tyle czasu, ile chce. Magda nie miała innych bliskich. Jej matka znowu gdzieś wyjechała i w mieście została tylko Kamila i on.

Nagle poczuł, jak na jego ręku coś się zaciska. To była dłoń Magdy. Dziewczyna obudziła się i zdezorientowanym wzrokiem wodziła dokoła zadając nieme pytania gdzie się znajduje i co się stało.

- Leż spokojnie – uspokoił ją, kiedy próbowała się podnieść – jesteś w szpitalu. Zaraz zawołam lekarza – to mówiąc wyszedł z sali i skierował się do gabinetu lekarza dyżurnego. Po chwili na korytarzu rozległy się pospieszne kroki, a do pokoju wszedł lekarz w towarzystwie pielęgniarki. Zaraz za nimi niemal wbiegł Maciek. Starszy lekarz spojrzał na monitor stojący przy łóżku pacjentki, zdjął jej maskę z twarzy.

- Pani Magdo – zaczął,  miał miły, spokojny głos  – jest pani w szpitalu. Rano przywiozła panią karetka. Coś pani pamięta?

- Tylko tyle, że nagle zrobiło mi się strasznie słabo a potem nie mogłam oddychać – cicho odpowiedziała

- A czy coś pani jadła, albo piła?

- Od wczoraj nic, a dzisiaj tylko kawę z koleżanką w kawiarni.

- Rozumiem. A coś mogło panią zdenerwować? – dopytywał medyk – chcielibyśmy poznać przyczynę tego ataku

- Nie, nie przypominam sobie nic takiego – Magda szybko zerknęła na Maćka

- No dobrze – westchnął doktor - w takim razie jutro przeprowadzimy ostatnie badanie. Zrobimy spirometrię. Na razie wszystko wskazuje na atak astmy, czy kiedy miała już pani takie napady?

- Nigdy

- Proszę teraz odpocząć – lekarz pokiwał głową, pielęgniarka coś zanotowała w karcie wiszącej na poręczy szpitalnego łóżka. Jutro powinniśmy panią wypisać do domu. Pani Kasiu proszę  odłączyć kroplówkę. Nie będzie już potrzebna

Po wyjściu lekarza i pielęgniarki Magda odwróciła głowę, nie chciała patrzeć na Maćka.

- Magda, nic nie mów. Wiem co cię zdenerwowało. Kamila mi powiedziała – zaczął tłumaczyć Maciek drżącym głosem kiedy znowu usiadł przy łóżku dziewczyny

- Nie chcę teraz o tym rozmawiać, dobrze? – odwróciła głowę w stronę ściany – jutro do tego wrócimy. Jestem zmęczona

Maciek poczuł jak cały się napina.

- Odpocznij teraz w takim razie. Daj znać jutro po badaniach, przyjadę po ciebie – westchnął ciężko, wstał, pocałował Magdę w czoło i wyszedł z sali cicho zamykając za sobą drzwi.

Mimo późnej pory od razu po wyjściu z budynku wybrał numer Tomasza. Zrelacjonował mu ostanie wydarzenia. Tomasz był w szoku. Wspólnie uradzili plan działania. Zanim dojechał do domu Maciek jeszcze prawie godzinę kręcił się bez celu po mieście. Musiał sobie wszystko poukładać w głowie.

Rozdział 26
05 maja 2023, 08:05

W Monachium trwał właśnie pożegnalny bankiet dla uczestników sympozjum. Maciek wrócił wcześniej do pokoju bo nie miał ochoty integrować się z nieco podchmielonym już towarzystwem. Cieszył się, że następnego dnia wróci do domu. Nie lubił wyjeżdżać, ale zdawał sobie sprawę, że raz na jakiś czas musi wziąć udział w jakiejś konferencji czy zjeździe. Takie imprezy dają okazję do wymiany doświadczeń ze specjalistami z całego świata, poznanie medycznych nowinek. Jednak rauty czy bankiety, mimo nieformalnej formuły nie były dla niego. Nie czuł się na nich swobodnie. Teraz nie było inaczej. Zaopatrzony w nowe kontakty, zapoznany z najnowszymi rozwiązaniami nie mógł doczekać się momentu wyjazdu na lotnisko. Leżał na łóżku ze skrzyżowanymi nogami i przez telefon opowiadał Magdzie o wydarzeniach dnia. Nagle usłyszał pukanie. Odsunął na chwilę słuchawkę od ucha. Nie przesłyszał się, ktoś pukał do jego drzwi. Kiedy je otworzył ze zdumieniem zobaczył Justynę, praktykantkę ze swojej kliniki. Ubrana w kusą sukienkę, w ręku trzymała butelkę wina, a w drugiej parę szpilek. Maciek stanął tak, aby zablokować jej wejście do pokoju.

- Co ty tu robisz? – zapytał ostro zaskoczony jej widokiem

- Przyjechałam na konferencję

- Justyna, o ile mi wiadomo zaproszenie było dla jednej osoby i na pewno nie zapraszano tu praktykantów. Wobec tego pytam raz jeszcze. Co ty tu robisz? – wycedził

- Przyleciałam do ciebie – zachwiała się i maślanym wzrokiem patrzyła na mężczyznę

Maciek był zmęczony, potarł dłonią oczy. Nie miał ochoty na zabawę w kotka i myszkę. Cokolwiek ona tu robiła, postanowił odprowadzić dziewczynę do jej pokoju. Po powrocie do Polski rozmówi się z nią bo ta sytuacja nie bawiła go ani trochę.

- Gdzie jest twój pokój? – wziął ją pod rękę i poprowadził we wskazanym kierunku

Dziewczyna wtuliła się w niego. Musiał zacisnąć mocno zęby. Jego strefa komfortu została gwałtownie naruszona. Tym bardziej, że nagle dziewczyna odwróciła się twarzą do niego, zawisła mu na szyi i złożyła na ustach pocałunek. Maciek był tak zdezorientowany i wściekły, że nie słyszał dobiegającego z boku dźwięku migawki. Zostawił dziewczynę na środku hallu i wściekły wrócił do swojego pokoju.

          W tym czasie Justyna wyprostowała się i z uśmiechem satysfakcji skierowała do windy. Leżąc na łóżku, popijając wino prosto z butelki wzięła do ręki telefon. Zapisała na karcie telefonu otrzymane zdjęcia. Przejrzała je. Wybrała te najbardziej widoczne, załączyła do wiadomości email i wysłała.

Magda już zasypiała, kiedy obudził ją dźwięk nadchodzącej wiadomości. Sięgnęła po aparat przekonana, że to Maciek wysyła kilka słów na dobranoc. Zdziwiła się widząc maila od nieznanego nadawcy. W wiadomości nie było żadnej treści tylko załącznik. Zazwyczaj nie otwierała takich emaili, od razu przenosiła je do kosza, ale na podglądzie pojawiły się zdjęcia. Na wszystkich był Maciek z jakąś dziewczyną. Po chwili rozpoznała w niej praktykantkę z kliniki. Nie wiedziała co o tym myśleć. Ona opiekuje się jego dziećmi, a on się zabawia ze stażystką. Przecież jeszcze chwilę temu rozmawiali przez telefon. Nie chciało jej się wierzyć, że Maciek mógłby tak się zachować. Coś jej tu nie pasowało. Zdjęcia jednak nie kłamały.

Po nieprzespanej nocy odprowadziła bliźniaki do szkoły i umówiła się z Kamilą w mieście na kawę. Chciała podzielić się wątpliwościami w związku ze zdjęciami, które dostała poprzedniego dnia. Usiadły w ulubionej kawiarni, wybrały stolik tuż przy oknie z widokiem na pusty o tej porze dnia rynek. Kamila kilka dni wcześniej wróciła z Kuby i podekscytowana dzieliła się z przyjaciółką wrażeniami.

- Dobrze się czujesz? – zapytała przyglądając się Magdzie – jakoś niewyraźnie wyglądasz

- Trochę boli mnie głowa i jakoś mi zimno. Pracowałam do późna, może to przez to – głos Magdy zabrzmiał słabo.

Kamila przyjrzała się bacznie koleżance, nie wyglądała na przekonaną. Zmartwiło ją to, czego się dowiedziała. Magda bardzo zaangażowała się w związek z Maćkiem. Zdjęcia, jakie dostała musiały wytrącić ją z równowagi. Maciek i inna kobieta na konferencji w Monachium? Nie chciało jej się w to wierzyć.

.- Pójdę do toalety – Magda podniosła się z krzesła, ale w tej samej chwili podparła się rękami o stolik i usiadła pospiesznie na krześle

- Magda?! Co ci jest? Na pewno dobrze się czujesz?

- Sama już nie wiem. Zakręciło mi się w głowie i zrobiło niedobrze. Zaraz przejdzie, to tylko nerwy – sama nie wierzyła w to, co mówi i musiała przyznać, że się przestraszyła.

Magda ponownie wstała, nie uszła jednak kilku kroków kiedy dostała nagłego ataku duszności. Zupełnie, jakby ktoś odciął jej dopływ powietrza. Czuła się jak ryba wyjęta z wody. Stała z rękami na oparciu krzesła i pochylona do przodu gwałtownie próbowała zaczerpnąć tchu. Powinna próbować uspokoić oddech, ale zapomniała o wszystkich znanych metodach powstrzymania bezdechu. Przerażona Kamila krzyknęła do obsługi aby wezwali pogotowie. Do momentu przyjazdu karetki Magda z twarzą bladą jak kreda siedziała nieruchomo bo przy próbie jakiegokolwiek ruchu, czy powiedzenia czegokolwiek, zaczynała się dusić.

- Madzia. Wytrzymaj jeszcze chwilę. Proszę – błagała koleżankę przerażona Kamila

- Zadzwoń do mamy Maćka i poproś żeby odebrała dzieci ze szkoły – wychrypiała Magda

- Zadzwonię, nie martw się. Wszystko będzie dobrze – Kama trzymała przyjaciółkę za rękę, kiedy ta już leżała na noszach z maską tlenową nałożoną na twarz

Ratownicy zadawali jej mnóstwo pytań. Nie na wszystkie umiała odpowiedzieć mimo, że przyjaźniły się od wielu lat. Kamila drżącymi z emocji rękami wybrała numer Matyldy, szybko streściła jej sytuację i pognała do szpitala za karetką.