Archiwum 05 maja 2023


Rozdział 27
05 maja 2023, 08:10

          W czasie kiedy Magda walczyła o każdy oddech nieświadomy niczego Maciek robił zakupy w Monachium. Zapomniał o incydencie z Justyną z poprzedniego wieczora. Cieszył się, że wraca do domu. Poczuł, że chce być już w swoim mieszkaniu z Magdą i dziećmi. Postanowił, że zaraz po powrocie zaproponuje Magdzie aby się do niego wprowadziła.  Co prawda wcześniej nie poruszali tego tematu, ale był przekonany, że ona myśli podobnie. I tak większość czasu spędzali razem  w jego mieszkaniu. Spakował prezenty do walizki, zamknął hotelowy pokój i taksówką pojechał na lotnisko.

Oczekiwaniu na lot towarzyszyło mu dziwne uczucie. Irracjonalny niepokój pomieszany z podekscytowaniem. Nie do końca podobało mu się to uczucie. Uśmiechał się jednak na myśl o czekającym go spotkaniu z ukochaną i bliźniakami. Lot minął mu szybko na wyobrażaniu sobie jak teraz mogłyby wyglądać ich wspólne dni. Czuł, że nie przestaje się uśmiechać.

Pierwszy raz poczuł, że coś może być nie tak, kiedy po wylądowaniu wybrał numer, a  telefon Magdy milczał. Próbował do niej dzwonić kiedy wsiadł do auta, ale nadal bezskutecznie. Nagle telefon zaczął się gotować od napływających nieodebranych połączeń i wiadomości. Zwłaszcza jedna z nich wbiła go w fotel.

Hania: Pogotowie przywiozło do nas Magdę. Jest pod tlenem. Zadzwoń jak wylądujesz.

Nie wiedział co się dzieje. Zakręciło mu się w głowie. Jakie pogotowie? Magda w szpitalu? Przekraczając normy prędkości pojechał do domu. Zaniepokojona Matylda zdała mu relację z ostatnich wydarzeń. Szybko przywitał się z dziećmi i tak, jak stał pognał do szpitala. Po drodze wybrał numer żony kuzyna.

- Maciek?! Jesteś już w Polsce?

- Tak, właśnie jadę do ciebie. Co z nią?!

- Powiem ci jak się spotkamy. Będę czekać pod wejściem. Jedź ostrożnie

Ręce mu się trzęsły i serce waliło w piersi kiedy kupował bilet parkingowy, a potem lawirując między samochodami biegł w kierunku wejścia do budynku szpitala. Hania już na niego czekała. W białym kitlu, ze służbową plakietką i zmartwieniem wypisanym na twarzy.

- Niestety, na razie niewiele ci mogę powiedzieć – zaczęła – przywieźli ją z atakiem duszności – zrobiliśmy komplet badań. Tomograf, rezonans, endoskopię. Nic nie wykazały. Czekamy na wyniki krwi pod kątem alergii – mówiła kiedy wjeżdżali windą na drugie piętro, gdzie znajdował się oddział wewnętrzny, na którym pracowała.

- A jaki ogólnie jest jej stan? – Maciek czuł jak łamie mu się głos

- Poza trudnościami z oddychaniem jest w porządku. Może coś ją zdenerwowało? Czasem ludzie tak reagują. Neurologicznie nic nie znaleźliśmy, wobec tego ten atak mógł mieć podłoże nerwowe.

- Wczoraj wieczorem rozmawialiśmy. Nic nie wskazywało na to, że coś niepokojącego się wydarzyło – zastanawiał się mężczyzna szybkim krokiem przemierzając szpitalny korytarz

Na krześle pod drzwiami sali, gdzie leżała Magda, zobaczył skuloną Kamilę. Podszedł do niej i delikatnie dotknął ramienia kobiety.

- Cześć Kama. Dziękuję ci. Hania mówiła, że dzięki twojej błyskawicznej reakcji Magda szybko znalazła się pod opieką lekarzy

- Cześć. Akurat byłyśmy w mieście na kawie kiedy to się stało – uwadze Maćka nie uszło, że Kamila dziwnie na niego patrzy

- Kamila, czy ty wiesz co mogło spowodować taki atak?

Kobieta spojrzała na stojącą obok lekarkę.

- Nie, raczej nie.

Hania przyjrzała się Kamili. Z jej ruchów i tonu głosu odczytała, że ta być może wie coś, ale ta informacja jest przeznaczona tylko dla Maćka.

- Zostawię was. Maciek, możesz do niej wejść na krótko, ale uprzedzam. Magda dostała leki i śpi. Gdybyście mieli pytania będę w swoim gabinecie – uścisnęła pokrzepiająco ramię Maćka i odeszła.

Zanim wszedł do sali, Maciek usiadł na krześle i wzrokiem pokazał aby Kamila zrobiła to samo.

- Mam wrażenie, że coś wiesz tylko nie chciałaś mówić przy Hance – zaczął

- Słuchaj Maciek powiem wprost, Magda jest bardzo w tobie zakochana, zależy jej na dzieciach. Dawno jej takiej szczęśliwej nie widziałam – urwała przełykając głośno ślinę

- Ale jest jakieś ale, prawda? – mężczyzna potarł dłonią zmęczoną twarz

- Sama nie wiem co o tym myśleć. Wczoraj wieczorem Magda dostała to – wyciągnęła w stronę mężczyzny swój telefon – mam nadzieję, że masz na to wytłumaczenie. Jeśli nie to nie mieszaj jej w głowie, okej? – dodała sucho

Maciek zbladł kiedy spojrzał na ekran podsuniętego mu przed oczy urządzenia.

- Justyna – wyszeptał – po prostu w to nie wierzę – uwadze Kamilli nie uszło, że jego palce zaciskają się w pięści – co za tupet. Posłuchaj Kama, nie wiem od kogo Magda to dostała, ale to jakaś bzdura. Z tą dziewczyną nie łączy mnie nic poza tym, że odbywa u nas w klinice praktyki – zawiesił głos.

Nagle zrozumiał. Te wszystkie gesty jakie Justyna wykonywała w jego kierunku.  Przygotowane przed jego przyjściem stanowisko pracy, skrupulatnie ułożone karty pacjentów, jakiś cukierek przy klawiaturze. Plan zajęć układała tak, aby to jemu jak najwięcej asystować przy pacjentach. Ale przecież on nigdy nie dał jej do zrozumienia, że ich relacja mogłaby wykroczyć poza ustalone ramy nauczyciel-praktykant.

- Cholera jasna! – przeklął głośno wstając i uderzając pięścią w ścianę – to się nie dzieje

          Kamila pojechała do domu. Maciek wszedł do sali. Magda leżała przykryta białym, szpitalnym prześcieradłem z maską tlenową na twarzy. W pomieszczeniu rozlegało się miarowe pikanie aparatury monitorującej jej stan. Przysunął sobie krzesło i ciężko na nim usiadł. Wziął w ręce dłoń Magdy i przycisnął do ust. Nagle poczuł się strasznie zmęczony. Nie wiedział ile czasu tak przesiedział, kiedy podniósł głowę za oknem było już ciemno. Hania załatwiła aby mógł przy łóżku ukochanej spędzać tyle czasu, ile chce. Magda nie miała innych bliskich. Jej matka znowu gdzieś wyjechała i w mieście została tylko Kamila i on.

Nagle poczuł, jak na jego ręku coś się zaciska. To była dłoń Magdy. Dziewczyna obudziła się i zdezorientowanym wzrokiem wodziła dokoła zadając nieme pytania gdzie się znajduje i co się stało.

- Leż spokojnie – uspokoił ją, kiedy próbowała się podnieść – jesteś w szpitalu. Zaraz zawołam lekarza – to mówiąc wyszedł z sali i skierował się do gabinetu lekarza dyżurnego. Po chwili na korytarzu rozległy się pospieszne kroki, a do pokoju wszedł lekarz w towarzystwie pielęgniarki. Zaraz za nimi niemal wbiegł Maciek. Starszy lekarz spojrzał na monitor stojący przy łóżku pacjentki, zdjął jej maskę z twarzy.

- Pani Magdo – zaczął,  miał miły, spokojny głos  – jest pani w szpitalu. Rano przywiozła panią karetka. Coś pani pamięta?

- Tylko tyle, że nagle zrobiło mi się strasznie słabo a potem nie mogłam oddychać – cicho odpowiedziała

- A czy coś pani jadła, albo piła?

- Od wczoraj nic, a dzisiaj tylko kawę z koleżanką w kawiarni.

- Rozumiem. A coś mogło panią zdenerwować? – dopytywał medyk – chcielibyśmy poznać przyczynę tego ataku

- Nie, nie przypominam sobie nic takiego – Magda szybko zerknęła na Maćka

- No dobrze – westchnął doktor - w takim razie jutro przeprowadzimy ostatnie badanie. Zrobimy spirometrię. Na razie wszystko wskazuje na atak astmy, czy kiedy miała już pani takie napady?

- Nigdy

- Proszę teraz odpocząć – lekarz pokiwał głową, pielęgniarka coś zanotowała w karcie wiszącej na poręczy szpitalnego łóżka. Jutro powinniśmy panią wypisać do domu. Pani Kasiu proszę  odłączyć kroplówkę. Nie będzie już potrzebna

Po wyjściu lekarza i pielęgniarki Magda odwróciła głowę, nie chciała patrzeć na Maćka.

- Magda, nic nie mów. Wiem co cię zdenerwowało. Kamila mi powiedziała – zaczął tłumaczyć Maciek drżącym głosem kiedy znowu usiadł przy łóżku dziewczyny

- Nie chcę teraz o tym rozmawiać, dobrze? – odwróciła głowę w stronę ściany – jutro do tego wrócimy. Jestem zmęczona

Maciek poczuł jak cały się napina.

- Odpocznij teraz w takim razie. Daj znać jutro po badaniach, przyjadę po ciebie – westchnął ciężko, wstał, pocałował Magdę w czoło i wyszedł z sali cicho zamykając za sobą drzwi.

Mimo późnej pory od razu po wyjściu z budynku wybrał numer Tomasza. Zrelacjonował mu ostanie wydarzenia. Tomasz był w szoku. Wspólnie uradzili plan działania. Zanim dojechał do domu Maciek jeszcze prawie godzinę kręcił się bez celu po mieście. Musiał sobie wszystko poukładać w głowie.

Rozdział 26
05 maja 2023, 08:05

W Monachium trwał właśnie pożegnalny bankiet dla uczestników sympozjum. Maciek wrócił wcześniej do pokoju bo nie miał ochoty integrować się z nieco podchmielonym już towarzystwem. Cieszył się, że następnego dnia wróci do domu. Nie lubił wyjeżdżać, ale zdawał sobie sprawę, że raz na jakiś czas musi wziąć udział w jakiejś konferencji czy zjeździe. Takie imprezy dają okazję do wymiany doświadczeń ze specjalistami z całego świata, poznanie medycznych nowinek. Jednak rauty czy bankiety, mimo nieformalnej formuły nie były dla niego. Nie czuł się na nich swobodnie. Teraz nie było inaczej. Zaopatrzony w nowe kontakty, zapoznany z najnowszymi rozwiązaniami nie mógł doczekać się momentu wyjazdu na lotnisko. Leżał na łóżku ze skrzyżowanymi nogami i przez telefon opowiadał Magdzie o wydarzeniach dnia. Nagle usłyszał pukanie. Odsunął na chwilę słuchawkę od ucha. Nie przesłyszał się, ktoś pukał do jego drzwi. Kiedy je otworzył ze zdumieniem zobaczył Justynę, praktykantkę ze swojej kliniki. Ubrana w kusą sukienkę, w ręku trzymała butelkę wina, a w drugiej parę szpilek. Maciek stanął tak, aby zablokować jej wejście do pokoju.

- Co ty tu robisz? – zapytał ostro zaskoczony jej widokiem

- Przyjechałam na konferencję

- Justyna, o ile mi wiadomo zaproszenie było dla jednej osoby i na pewno nie zapraszano tu praktykantów. Wobec tego pytam raz jeszcze. Co ty tu robisz? – wycedził

- Przyleciałam do ciebie – zachwiała się i maślanym wzrokiem patrzyła na mężczyznę

Maciek był zmęczony, potarł dłonią oczy. Nie miał ochoty na zabawę w kotka i myszkę. Cokolwiek ona tu robiła, postanowił odprowadzić dziewczynę do jej pokoju. Po powrocie do Polski rozmówi się z nią bo ta sytuacja nie bawiła go ani trochę.

- Gdzie jest twój pokój? – wziął ją pod rękę i poprowadził we wskazanym kierunku

Dziewczyna wtuliła się w niego. Musiał zacisnąć mocno zęby. Jego strefa komfortu została gwałtownie naruszona. Tym bardziej, że nagle dziewczyna odwróciła się twarzą do niego, zawisła mu na szyi i złożyła na ustach pocałunek. Maciek był tak zdezorientowany i wściekły, że nie słyszał dobiegającego z boku dźwięku migawki. Zostawił dziewczynę na środku hallu i wściekły wrócił do swojego pokoju.

          W tym czasie Justyna wyprostowała się i z uśmiechem satysfakcji skierowała do windy. Leżąc na łóżku, popijając wino prosto z butelki wzięła do ręki telefon. Zapisała na karcie telefonu otrzymane zdjęcia. Przejrzała je. Wybrała te najbardziej widoczne, załączyła do wiadomości email i wysłała.

Magda już zasypiała, kiedy obudził ją dźwięk nadchodzącej wiadomości. Sięgnęła po aparat przekonana, że to Maciek wysyła kilka słów na dobranoc. Zdziwiła się widząc maila od nieznanego nadawcy. W wiadomości nie było żadnej treści tylko załącznik. Zazwyczaj nie otwierała takich emaili, od razu przenosiła je do kosza, ale na podglądzie pojawiły się zdjęcia. Na wszystkich był Maciek z jakąś dziewczyną. Po chwili rozpoznała w niej praktykantkę z kliniki. Nie wiedziała co o tym myśleć. Ona opiekuje się jego dziećmi, a on się zabawia ze stażystką. Przecież jeszcze chwilę temu rozmawiali przez telefon. Nie chciało jej się wierzyć, że Maciek mógłby tak się zachować. Coś jej tu nie pasowało. Zdjęcia jednak nie kłamały.

Po nieprzespanej nocy odprowadziła bliźniaki do szkoły i umówiła się z Kamilą w mieście na kawę. Chciała podzielić się wątpliwościami w związku ze zdjęciami, które dostała poprzedniego dnia. Usiadły w ulubionej kawiarni, wybrały stolik tuż przy oknie z widokiem na pusty o tej porze dnia rynek. Kamila kilka dni wcześniej wróciła z Kuby i podekscytowana dzieliła się z przyjaciółką wrażeniami.

- Dobrze się czujesz? – zapytała przyglądając się Magdzie – jakoś niewyraźnie wyglądasz

- Trochę boli mnie głowa i jakoś mi zimno. Pracowałam do późna, może to przez to – głos Magdy zabrzmiał słabo.

Kamila przyjrzała się bacznie koleżance, nie wyglądała na przekonaną. Zmartwiło ją to, czego się dowiedziała. Magda bardzo zaangażowała się w związek z Maćkiem. Zdjęcia, jakie dostała musiały wytrącić ją z równowagi. Maciek i inna kobieta na konferencji w Monachium? Nie chciało jej się w to wierzyć.

.- Pójdę do toalety – Magda podniosła się z krzesła, ale w tej samej chwili podparła się rękami o stolik i usiadła pospiesznie na krześle

- Magda?! Co ci jest? Na pewno dobrze się czujesz?

- Sama już nie wiem. Zakręciło mi się w głowie i zrobiło niedobrze. Zaraz przejdzie, to tylko nerwy – sama nie wierzyła w to, co mówi i musiała przyznać, że się przestraszyła.

Magda ponownie wstała, nie uszła jednak kilku kroków kiedy dostała nagłego ataku duszności. Zupełnie, jakby ktoś odciął jej dopływ powietrza. Czuła się jak ryba wyjęta z wody. Stała z rękami na oparciu krzesła i pochylona do przodu gwałtownie próbowała zaczerpnąć tchu. Powinna próbować uspokoić oddech, ale zapomniała o wszystkich znanych metodach powstrzymania bezdechu. Przerażona Kamila krzyknęła do obsługi aby wezwali pogotowie. Do momentu przyjazdu karetki Magda z twarzą bladą jak kreda siedziała nieruchomo bo przy próbie jakiegokolwiek ruchu, czy powiedzenia czegokolwiek, zaczynała się dusić.

- Madzia. Wytrzymaj jeszcze chwilę. Proszę – błagała koleżankę przerażona Kamila

- Zadzwoń do mamy Maćka i poproś żeby odebrała dzieci ze szkoły – wychrypiała Magda

- Zadzwonię, nie martw się. Wszystko będzie dobrze – Kama trzymała przyjaciółkę za rękę, kiedy ta już leżała na noszach z maską tlenową nałożoną na twarz

Ratownicy zadawali jej mnóstwo pytań. Nie na wszystkie umiała odpowiedzieć mimo, że przyjaźniły się od wielu lat. Kamila drżącymi z emocji rękami wybrała numer Matyldy, szybko streściła jej sytuację i pognała do szpitala za karetką.