Najnowsze wpisy, strona 1


Rozdział 35
10 maja 2023, 08:31

W połowie miesiąca Magda wyjechała ze swoim babskim klubem rowerowym w wielkopolskie lasy na weekend.  Dziewczyny miały przemierzać leśne dukty, a potem odpoczywać w spa, delektować się pyszną kuchnią oferowaną przez hotelową restaurację i drinkami w barze. 

W sobotę Maciek z dziećmi pojechał na obiad do swojej mamy. Już dawno nie był u niej sam, albo tylko z dziećmi. Odkąd zamieszkał z Magdą odwiedzali Matyldę w czwórkę, albo ona przyjeżdżała do nich.

Wcześniej, korzystając z pięknej, słonecznej, pogody pojechali do parku wodnego. Zabawa na wodnych atrakcjach zaostrzyła całej trójce apetyty. Siedzieli teraz w rodzinnym domu Maćka i zajadali biały barszcz maczając w nim kromki świeżego, pszennego chleba.

- Tata, a ty się ożenisz z Magdą? – wypaliła niespodziewanie Klara nie przestając machać pod stołem nogami

Maciek zakrztusił się zupą, spojrzał na córkę. Matylda posłała synowi szeroki uśmiech i spojrzała wymownie na niego.

- No, tata. Ożenisz się? – podłapał Kacper

Maciek podrapał się po głowie i spojrzał na trzy pary wpatrujących się w niego oczu. Musiał przyznać, że myśli, aby poprosić Magdę o rękę, przychodziły mu do głowy. Wydawało mu się jednak, że jest trochę za wcześnie. Zwłaszcza dla Magdy. Postanowił jednak być z dziećmi i mamą szczery.

- Przyznam, że zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu – trzy pary oczu wbiły w niego wzrok wyczekując na dalszy ciąg

- A kupiłeś w ogóle pierścionek? – dociekała Klara

- Jeszcze nie kupiłem – Maciej spojrzał na córkę z udawanym przestrachem w oczach

- To najpierw musisz kupić pierścionek. A potem się ożenić – nie poddawała się mała

- Chyba nie masz wyjścia, musisz kupić pierścionek – mrugnęła okiem do syna Matylda

- A my ci pomożemy wybrać – wykrzyknął Kacper

Maciek zaśmiał się. Poczuł się trochę postawiony pod ścianą, ale nie denerwowało go to. Wręcz przeciwnie. Teraz był pewien, że dzieci i jego mama kibicują jemu i Magdzie.

- Dobrze. Możecie pomóc mi wybrać pierścionek, ale czas i miejsce na oświadczyny wybieram sam. I macie nic nie wspominać Magdzie, jasne? – pogroził bliźniakom palcem

- Dobrze. Na mały paluszek obiecujemy – poważnie powiedziała Klara – to, co? Po obiedzie jedziemy do sklepu wybrać?

- Już? – przeraził się

- No tata, nie ma na co czekać. – dziewczynka była gotowa założyć buty i od razu jechać do jubilera. Zdecydowała się jednak zostać jeszcze czując smakowity zapach wyjętej z piekarnika szarlotki.

Ostatecznie stanęło na tym, że wstąpią do galerii wracając do domu. Weszli do sklepu znanej marki jubilerskiej. Dzieci szły po obu stronach Maćka trzymając go za rękę, a on miał ochotę zawrócić i przyjechać tu sam za jakiś czas, albo po prostu wybrać coś z internetowej oferty.

Przyglądał się pierścionkom w gablotach. Minę musiał mieć nietęgą bo przyjaźnie wyglądająca, młoda ekspedientka zagadnęła go.

- Czy mogę w czymś pomóc? – zapytała, patrząc z uśmiechem na Maćka

Mężczyzna podrapał się zakłopotaniem po karku i niepewnie spojrzał na sprzedawczynię.

- Szukamy pierścionka – wypaliła Klara

- Dla Magdy – dodał Kacper

- Rozumiem. Szukamy pierścionka dla Magdy – mrugnęła okiem do Maćka – Magda to wyjątkowa osoba? – uśmiechnęła się akcentując przedostatnie słowo.

- Tak, tak wyjątkowa – odpowiedział Maciek, a dziewczyna wyczuwając niepewność klienta pomieszaną z chęcią kupienia czegoś naprawdę wyjątkowego, zaczęła wyjmować na blat najładniejsze i najdroższe egzemplarze.

Klara nie mówiła nic i nadal przyglądała się pierścionkom wyłożonym w gablocie. W końcu pociągnęła ojca za rękaw kurtki.

- Ten – wskazała paluszkiem kiedy uwaga Maćka skupiła się na niej

- Ten? – zapytał podążając za palcem córki

- Tak. Ten. – potwierdziła dziewczynka, a sprzedawczyni wzrokiem zapytała Maćka czy go pokazać. Kiedy ten skinął głową wyjęła na podstawkę wyłożoną niebieskim pluszem pierścionek z białego złota. Delikatna obrączka zwieńczona była niewielkim kwiatem. Pomiędzy pięcioma maleńkimi płatkami umieszczono zielony brylant.

Klara patrzyła jak urzeczona. Maciek zastanawiał się jak w takim ogromie biżuteryjnych wyrobów córka wypatrzyła właśnie to cudo. Kiedy je zobaczył wiedział, że ten pierścionek idealnie pasuje do Magdy. Był subtelny jak ona, nie rzucający się w oczy, a jednocześnie świecił niespotykanym blaskiem. Był po prostu wyjątkowy.

Kiedy wieczorem, zmęczone wrażeniami dzieci zasnęły Maciej usiadł na tarasie, do szklaneczki nalał sobie trochę whisky. Otwierał i zamykał klapkę niebieskiego welurowego pudełeczka, patrząc na ukryty w pudełeczku pierścionek. Uśmiechał się. Nie mógł się doczekać reakcji Magdy. Niczego nie był tak pewien jak tego, że pragnie oświadczyć się Magdzie. Każda komórka jego ciała mówiła mu, że to ta jedyna, z którą chce spędzić resztę życia. Poczuł to kiedy w Przesiece zeszła skacowana do kuchni. Już wtedy wiedział, że zrobi wszystko aby być z Magdą choć przecież wcale się nie znali. Obudziła w nim uczucia, o które się nie podejrzewał, albo o których zapomniał.  Chciał się nią zaopiekować i przejąć chociaż trochę jej radosnej energii. Zastanawiał się, kiedy zakochał się w Magdzie. To chyba stało się podczas ich pierwszego, wspólnego, tańca w przerwie gry w Scrabble. Oczywiście wtedy jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy. To przyszło jakiś czas później. Z każdym kolejnym dniem stawała mu się bliższa. Patrząc na pierścionek wspominał jak, razem z dziećmi, go wybierali. Dzieci. One tak naturalnie zareagowały na pojawienie się Magdy w ich życiu, jak ona wypełniła sobą ich mieszkanie. Przypomniał sobie jak drżał o nią, kiedy leżała w szpitalu. Wrócił myślami do chwili kiedy okazało się, że praktykantka próbowała zastawić na niego swoje sidła. Przez moment bał się, że to co stało się w Monachium zaważy na przyszłości ich związku. Choć byli pewni swoich uczuć, spotykali się dopiero od kilku miesięcy. Poszedł do sypialni, gdzie schował pudełko w komodzie między koszulkami. Miał nadzieję, że Magda go tam nie znajdzie. Położył się do łóżka. Zanim zasnął wysłał esemesa do Magdy.

Maciek: Kocham cię. Kolorowych snów.

Po chwili usłyszał dźwięk nowej wiadomości.

          Magda: Ja ciebie też. Dobranoc. Słodkich snów.

W kolejnym esemesie wysłał jej link do piosenki Beautiful zespołu Secret Garden. Wiedział, że ona teraz szeroko się uśmiecha kiedy słucha utworu.

Rozdział 34
10 maja 2023, 08:30

Był czerwcowy, sobotni poranek. Kacper nie przestawał mówić. Jadł śniadanie i buzia mu się nie zamykała. Klara, wprost przeciwnie, siedziała cicho i grzebała widelcem w jajecznicy. Korzystając z pięknego poranka śniadanie postanowili zjeść na tarasie. Do chwili kiedy Magda się wprowadziła była to, co prawda urządzona, ale niewykorzystana przestrzeń. Czasem dzieci wychodziły pobawić się na  tarasie, nawet pranie suszyło się na mniejszym balkonie od strony sypialni Maćka. Dopiero Magda wprowadziła zwyczaj wspólnego jedzenia posiłków na zewnętrz. Polubili grać tu w gry planszowe, a wieczorami Magda z Maćkiem spędzali romantyczne wieczory przy lampce wina. Maciek skończył omawiać z kuzynem ostatnie szczegóły wyjazdu, odłożył telefon na stół i dopił kawę. Magda obserwowała dzieci. Zachowanie Klary było trochę dziwne. Zazwyczaj to ona była bardziej rozgadanym bliźniakiem, a jej brat tym spokojniejszą stroną tandemu. Tym razem role się zamieniły.

- Kacper, kończ śniadanie. Musimy wyjść za piętnaście minut. Szkoda dnia, a mamy jeszcze podjechać po wujka i chłopaków – Maciej spojrzał na zegarek. Od trzech lat wyjeżdżał z Kacprem, swoim kuzynem Przemkiem i jego synami na ryby. To były męskie weekendowe wypady połączone z noclegiem w namiocie, łowieniem ryb, a potem pieczeniem ich na ognisku. Klara zostawała wtedy z babcią. Tym razem miała zostać z Magdą. Maciek był pewien, że jego dziewczyny nie będą się nudzić. Nie zwrócił uwagi na milczenie córki, nie domyślił się, że wynika ono z niepewności czy czasem dziewczyna taty nie odwiezie jej jak zwykle do babci.

- Nie jesteś głodna? – zagadnęła Magda dziewczynkę kiedy już zostały same

- Nie – mała nie podniosła głowy znad talerza

- Może masz ochotę na coś innego? Tosty z masłem orzechowym i bananem? – uśmiechnęła się do dziewczynki zachęcająco

- A mogę? – ożywiła się mała

- No pewnie. Dlaczego nie. Chłopaki będą mieli swoje atrakcje, a my będziemy miały swoje

- Jak to? To nie zawieziesz mnie do babci Matyldy?

- Nie, nie zawiozę – Magda zawahała się i przyjrzała Klarze, która wpatrywała się w nią wielkimi oczami – chyba, że chcesz pojechać do babci. Prawdę mówiąc myślałam o czymś innym - kiedy to powiedziała Klara rzuciła się Magdzie na szyję.

- Jak oni jadą na te ryby to ja zostaję z babcią. Kocham ją, ale się tam nudzę. Chodzimy tylko na plac zabaw, oglądam bajki, nudy – poskarżyła się – tata mnie nigdy nie zabrał na taki wyjazd.

- A nie chciałaś jechać z nimi? Na pewno by cię wzięli

- Nie. Tam jest nudno. Oni tylko siedzą i łowią te ryby, tam nie ma co robić. Nie ma żadnych dziewczyn. Dlatego nie chcę z nimi jeździć.

- W takim razie, mam nadzieję, że spodoba ci się to, co dla nas wymyśliłam. Ale najpierw śniadanie, dobra?

- Jasne

Klara zajadała tosty, Magda dopijała zieloną herbatę. Sprzątnęły po śniadaniu, a Klara poszła przygotować sobie wyjściową stylizację. Magda była w łazience, kiedy dziewczynka weszła i zaczęła przyglądać się jej z ciekawością.

- Co robisz?

- Nakładam krem i podkład.

- A ja też mogę?

Magda przyjrzała się dziewczynce. Miała wrażenie, że odkąd się poznały Klara jakby spoważniała i zaczęła przejawiać zainteresowanie przebierankami, makijażem i różnymi innymi babskimi sprawami. Zastanawiała się czy to wynik tego, że dziewczynka dorasta czy bardziej tego, że w jej życiu, zdominowanym dotąd przez pierwiastek męski, pojawiła się inna kobieta.

- Jasne, wskakuj na schodek .

Klara przysunęła sobie stopień i stanęła twarzą do lustra. Magda delikatnie zwilżyła płatek kosmetyczny płynem micelarnym i podała dziewczynce aby wytarła sobie buzię. Potem posmarowała ją delikatnie kremem Nivea. Na koniec, na usta dziewczynki nałożyła trochę błyszczyku.

- I jak? Może być?

Klara z zadowoleniem pokiwała głową,  jej oczy błyszczały. Kiedy już zdecydowała w czym chce wyjść z domu, Magda zapobiegawczo spakowała do plecaka dodatkową koszulkę i krótkie legginsy.

Najpierw pojechały do ogrodu botanicznego. Zachwycona dziewczynka biegała po alejkach, moczyła ręce w sadzawkach, goniła kolorowe motyle. Co chwilę przystawała aby przyjrzeć się egzotycznym roślinom i powąchać kolorowe kwiaty. Widać było, że bardzo dobrze się bawi. Kiedy zmęczyła się zabawą usiadły w palmiarni i zamówiły owocowe koktajle. Klara próbowała namówić Magdę na deser lodowy, ale dostała obietnicę, że jak zje obiad to pójdą na lody. Wychodząc zatrzymały się na placu zabaw. Klara szalała na zjeżdżalniach i huśtawkach.

Decyzję, gdzie zjedzą obiad, Magda zostawiła dziewczynce. Mała wybrała niewielką pizzerię. Usiadły w restauracyjnym ogródku, a Klara z uwagą zaczęła studiować, przyniesioną przez kelnera, kartę dań. Nie posiadała się z radości, kiedy Magda pozwoliła jej zamówić do picia coca colę. Może to nie było najzdrowsze, ale zdawała sobie sprawę, że chłopaki, na swoim wyjeździe, nie przejmują się składami przekąsek i napojów. W końcu to ma być beztroski czas. Po obiedzie przeszły się po Rynku, a na koniec w najlepszej, rzemieślniczej lodziarni zjadły po wielkim deserze lodowym. Zmęczone spacerem i objedzone do domu wróciły taksówką. Dzięki temu, że zostawiły zasłonięte żaluzje w środku panował przyjemny chłód. Na zakończenie dnia obejrzały  w telewizji Piękną i Bestię, a potem Klara poszła spać.

Magda kończyła składać pranie, kiedy dziewczynka wyszła ze swojego pokoju.

- Mogę z tobą dzisiaj spać? – zapytała cicho

- No pewnie, idź się połóż. Zaraz przyjdę  – uśmiechnęła się ciepło do Klary

Mała w podskokach pobiegła do sypialni i wskoczyła na duże łóżko. Przykryła się kołdrą po sam nos. Po chwili przyszła Magda, zapaliła małą lampkę, pogłaskała rozczochraną główkę, oparła się o zagłówek i otworzyła książkę z zamiarem poczytania. Nagle poczuła jak małe rączki obejmują jej szyję, a Klara składa na jej policzku mokrego całusa.

- Było super dzisiaj. Jesteś najlepsza. Kocham cię – powiedziała z głośnym ziewnięciem, po czym odwróciła się i zasnęła.

- Też cię kocham – odpowiedziała ledwie słyszalnie, a pod powiekami poczuła napływające do oczu łzy.

Zanim zasnęła postanowiła, że jak tytko Maciek wróci powie mu żeby zabrał gdzieś córkę. Ona najwidoczniej potrzebuje czasu tylko z ojcem. Magda wiedziała jak taka relacja dla dziewczynki jest ważna.

 

Kiedy w niedzielne popołudnie Maciek z Kacprem wrócili do domu usłyszeli letnie przeboje dobiegające z głośników, dziewczyn nie było. Znaleźli je siedzące na tarasie i malujące paznokcie. Na stole stały buteleczki z kolorowymi lakierami, zmywacz i waciki. Klara położyła na podkładce swoje małe paluszki i patrzyła jak Magda pokrywa je barwną emalią. Przeciwsłoneczna markiza była rozłożona, na stole stała taca, a nie niej dzbanek z mrożoną herbatą i kilka szklanek. Magda i Klara rozmawiały i śmiały się. Nie zauważyły ich wejścia. Spokój popołudnia przerwał Kacper, który z impetem wpadł na taras i zaczął dzielić się wrażeniami z wyjazdu. Magda zauważyła, że Klara spochmurniała. Zapewne było to spowodowane próbą zwrócenia na siebie uwagi przez Kacpra.

- Kacperku – zwróciła się do chłopca – idź umyć ręce. Zaraz nam wszystko opowiesz, tylko skończymy z Klarą malować paznokcie

Chłopiec wszedł do mieszkania, ale tylko ochlapał ręce w kuchni, wrócił na taras i usiadł na krześle obok Magdy. Maciek usiadł obok córki po drugiej stronie stołu, nalał herbaty do szklaneczek i przypatrywał się dziewczynom z uśmiechem. Po kolejnych dwudziestu minutach Kacper usiadł na kolanach Magdy i zaczął opowiadać o przygodach kończącego się weekendu. Kiedy Magda pochwyciła wzrok Maćka dała mu znak, żeby spojrzał na córkę. Klara siedziała napięta, na skraju krzesła. Wydawało się, że dziewczynka słucha co mówi jej brat, ale jej myśli krążą gdzieś indziej. Maciek zesztywniał. Pierwszy raz widział Klarę w takim stanie.

- Córcia, opowiesz mi co robiłyście z Magdą? Na pewno miałyście dużo atrakcji – spojrzał na córkę, a ta popatrzyła na ojca jakby zdziwiona jego zainteresowaniem.

Przeszli na huśtawkę ustawioną pod krótszą ścianą tarasu. Maciek objął Klarę ramieniem, a ona wtuliła się w niego i żywo gestykulując relacjonowała wydarzenia dwóch dni spędzonych na dziewczyńskich atrakcjach.

Po kolacji, którą wspólnie przygotowali a następnie zjedli na tarasie, dzieci zmęczone wrażeniami poszły spać. Magda usiadła na huśtawce i w zamyśleniu patrzyła przed siebie. Mimo, że zastanawiała się czy powinna się wtrącać w jego rodzicielskie decyzje, chciała porozmawiać z Maćkiem. Zaniepokoiło ją kilka rzeczy w zachowaniu Klary, a w tym momencie komfort dziecka był dla niej najważniejszy. Nie tylko poprzez jej własne doświadczenia, ale też z powodu pracy jaką wykonywała.

Miasto pogrążało się w mroku. Z pobliskiej ulicy dochodził cichy szum samochodów. Nie zauważyła kiedy Maciej zapalił stojące na podłodze latarenki i wiszącą nad barierką girlandę. Podszedł i podał jej kieliszek białego, schłodzonego wina.

- Wszystko w porządku? Klara nie dała ci w kość? Wyglądasz na zmęczoną – usiadł bokiem na huśtawce aby patrzeć na Magdę

- Nie. Dlaczego myślisz, że Klara dała mi w kość? Bardzo dobrze się bawiłyśmy. Mam nadzieję, że jej też się podobało.

- Była zachwycona. Dawno jej takiej radosnej nie widziałem. Kiedy mi opowiadała co wczoraj robiłyście powiedziała, że było super, a Magda – cytuję – jest najlepsza.

- To miłe – uśmiechnęła się

- Ale? – mężczyzna spojrzał na ukochaną z uśmiechem – jakie jest ale? Magda, nie oszukasz mnie. Widzę, że odkąd wróciliśmy z Kacprem coś zaprząta ci myśli.

Magda westchnęła. Upiła łyk wina. Zaczęła zastanawiać się nad właściwym doborem słów.

- Maciek, chcę żebyś mnie dobrze zrozumiał. To, co zaraz powiem nie jest wymierzone w ciebie. To, jak wychowałeś dzieciaki zasługuje na duży szacunek. Chodzi mi o Klarę. Wydaje mi się, że ona potrzebuje takiego czasu z tobą jak Kacper. To nie musi być od razu wyjazd, wystarczy wyjście na lody. Ona też potrzebuje poczuć, że ma cię tylko dla siebie.

- Masz rację, nie pomyślałem o tym – powiedział w zamyśleniu – dziękuję, że mi to uświadomiłaś. Klarze było przykro, że nie pojechała?

- Nie, nawet nie o to chodzi. Ona bała się, że odwiozę ją do babci i będzie się nudzić podczas gdy Kacper będzie fajnie spędzał czas.

- Narzekała? – Maciek spojrzał uważnie

- Było jej po prostu przykro, że Kacper ma cię tylko dla siebie nawet przez dwa dni. Dziewczynka w jej wieku potrzebuje uwagi ojca, potrzebuje poczuć się jak księżniczka – Magda przełknęła ślinę. Ona sama nie miała takich doświadczeń. Nie wiedziała co to znaczy być księżniczką dla swojego taty i przeglądać się w jego pełnych akceptacji oczach. Dziadek to przecież nie to samo.

- Dziękuję, że mi na to zwróciłaś uwagę. Nie pomyślałem o tym. Przyjąłem, że na rybach z samymi facetami będzie jej nudno i zostawała z babcią.

- Wiem. Jesteś świetnym tatą. Macie jeszcze czas – uścisnęła rękę Maćka i oparła głowę na jego ramieniu.

- Zwracaj mi uwagę na takie rzeczy proszę – pocałował ją w czoło – kiedy byłem sam mogły mi umknąć. I nie krępuj się, masz mi mówić o wszystkim, co cię niepokoi, dobrze?

- Dobrze.

Rozdział 33
09 maja 2023, 07:47

Maciek wyszedł z kliniki. Na dworze świeciło słońce. Wiosna rozgościła się na dobre. Musiał założyć przeciwsłoneczne okulary żeby cokolwiek widzieć. W aucie włączył radio, był w takim dobrym humorze, że palcami na kierownicy bębnił melodię jednego z tanecznych hitów.

Po drodze wstąpił do sklepu po drobne zakupy. Przed wejściem do dyskontu, na niskim stołeczku siedziała staruszka. Coś dziergała na drutach. Obok niej leżał stary, wyliniały, pies, który nie zwracał uwagi na przechodzących ludzi. Przed sobą kobieta ustawiła wiaderko z wodą, a w nim niewielkie bukieciki złożone z kwiatków, które zebrała zapewne na swojej działce. Maciek przyjrzał się bukietom. Jego twarz rozjaśnił uśmiech. Wybrał trzy różne wiązanki, podał staruszce banknot i ruszył do samochodu.

Zaparkował na swoim miejscu na podziemnym parkingu. Wziął torbę z zakupami, w drugą rękę chwycił kwiaty. W wyobraźni widział rozjaśnione oczy Magdy. Był pewien, że się ucieszy. Maciek bardzo lubił sprawiać Magdzie małe przyjemności, było to dla niego tak naturalne, jak to, że trzeba myć ręce przed jedzeniem. Magda reagowała na te drobnostki lekkim skrępowaniem, jakby nie do końca wierzyła, że na to zasługuje. Bez wątpienia zasługiwała. Maciek już nie pamiętał czasów, kiedy Magdy z nim i dziećmi nie było. Wyszedł z windy, wyjął z kieszeni klucze. Już miał włożyć klucz w zamek, kiedy zastanowiło go to, że zza drzwi nie dobiega żaden dźwięk. Zazwyczaj słyszał przekomarzania dzieci, cicho włączone radio. Takie odgłosy codziennej krzątaniny. Może poszli na plac zabaw – pomyślał i popchnął drzwi.

Odwiesił kurtkę do szafy w przedpokoju. Na niewielką komodę odłożył portfel i klucze. W łazience umył ręce, wziął torbę z zakupami i bukiety. Poszedł w stronę kuchni. Jego uszu nadal nie dobiegał żaden dźwięk. Wchodząc do aneksu zauważył, że radio jednak jest włączone, ale dźwięk ktoś mocno ściszył. Wtedy ją zobaczył. Magda siedziała niemal w całkowitej ciszy na wysokim, barowym stołku. Wyglądała na zupełnie nieobecną. Maciek postawił torby na blacie i podszedł do niej. Delikatnie pocałował w czoło.

- Cześć kochanie. Jak ci minął dzień?

- Dobrze – uśmiechnęła się niewyraźnie

Maciek nie wyglądał na przekonanego. Wziął do ręki bukieciki.

- Proszę. To dla ciebie – podał jej wiązanki – może trochę poprawią ci humor.

- Dziękuję. Są śliczne – uśmiechnęła się blado - Dzieci poszły się pobawić do Marcina i Oli – powiedziała widząc pytający wzrok mężczyzny.

Ola i Marcin byli dziećmi sąsiadów z tej samej klatki. Mieszkali dwa piętra wyżej i niedawno ze swoimi rodzicami wprowadzili się do ich bloku. Z Klarą i Kacprem polubili się od pierwszej wizyty na osiedlowym placu zabaw i od tej chwili odwiedzali się wzajemnie aby się pobawić.

Magda nalała krem z pieczarek do głębokiego talerza. Na płaskim talerzyku położyła kilka grzanek i postawiła obok Maćka, który zdążył usiąść przy półwyspie. Zaczął jeść, nie przestając się przyglądać Magdzie.

- Powiesz mi co się stało? Widzę, że coś jest nie tak.

Magda spojrzała na Maćka. Przełknęła głośno ślinę.

- Spotkałam dzisiaj Dominika.

Maciek zamarł z łyżką w połowie drogi do ust. Wiedział, że Dominik należał do przeszłości, ale coś niewątpliwie było na rzeczy skoro przypadkowe spotkanie tak zadziałało na Magdę.

- Poszłam do przychodni Aśki bo miała książkę, którą chciałam pożyczyć. Miała ją przynieść do centrum zdrowia, gdzie pracuje. Ja wychodziłam, on też wychodził. Nawet dobrze wyglądał – Magda głęboko westchnęła, a Maciek przysunął się bliżej i objął Magdę ramionami widząc, że jest jej ciężko. Poczuł irracjonalne ukłucie zazdrości.

- Rozmawialiście?

- Tak, poszliśmy na kawę – Magda poczuła, jak oplatające ją ramiona Maćka napięły się

- To chyba dobrze, że potraficie ze sobą spokojnie rozmawiać? – Maciej starał się aby jego głos brzmiał spokojnie, choć czuł ukłucie zazdrości

- Tak. Niby tak. To spotkanie uświadomiło raz jeszcze w czym tkwiłam przez lata. Siedziałam w tej kafejce, patrzyłam na faceta, z którym byłam kilka lat i złapałam się na tym, że czekam na jakiś wybuch z jego strony. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że cała jestem spięta czekając na atak, który miałby nastąpić. Wiem, że to irracjonalne bo przecież rozstaliśmy się i od tamtej pory nie mieliśmy kontaktu – głęboko westchnęła, Maciek oparł brodę na jej ramieniu, a Magda przyłożyła dłoń do jego policzka – Wiesz – kontynuowała – dopiero kiedy weszłam tutaj poczułam się spokojnie i bezpiecznie.

Poczuła jak mężczyzna się rozluźnia. Poczułam, że tu jest moje miejsce i tu mogę być sobą.

- Cieszę się, że to mówisz. To dla mnie ważne bo bardzo zależy mi żebyś się tu czuła swobodnie. Teraz to też twój dom.

 - Dla ciebie to jest naturalne, że wracasz z pracy, pytasz jak minął dzień. Nawet dzisiaj, przyniosłeś mi piękne bukieciki, chociaż nie musiałeś. Przede wszystkim zwróciłeś uwagę na tą kobietę, która je sprzedawała. I pomyślałeś o mnie. To nie chodzi, Maćku, że ja na nie czekam. W ogóle nie o to chodzi. Rozczula mnie po prostu, że myślisz o takich małych rzeczach.

- Wiesz, czasem mam wrażenie, że jesteś skrępowana takimi gestami – Maciek sam przed sobą przyznał, że to go dręczyło

- Bo trochę jestem. Nie jestem do nich przyzwyczajona. Wiesz, nie mówiłam ci tego, ale przez te lata z Dominikiem żyłam w dużym napięciu. Kiedy wracał z pracy musiało być odkurzone, naczynia umyte, obiad ugotowany. W przeciwnym razie reagował niezadowoleniem, niewybrednym komentarzem. Nierzadko obelgą. Krzyczał i obrażał jeśli coś było nie tak, jakby on chciał. Godziłam się na to, chociaż zdawałam sobie sprawę, że tak nie powinno być. A wiesz co było najgorsze? – Magda spojrzała na Maćka, a kiedy dał jej znak aby kontynuowała mówiła dalej – najgorsze było to, że nigdy nie przeprosił. I zachowywał się tak, jakby chciał mnie za coś ukarać. Kiedy mijaliśmy się nie próbował dotknąć w przelocie, wręcz unikał kontaktu. Jeśli w nocy dotknęłam go przypadkiem nawet ręką czy nogą, odsuwał się jakby go parzyło – Magda spuściła wzrok – przepraszam, może nie powinnam ci tego wszystkiego mówić. Po prostu dzisiaj to wszystko do mnie dotarło. Przy tobie widzę, że może być inaczej. Że nie trzeba się spinać, że nic się nie zawali jeśli mieszkanie raz nie zostanie odkurzone. A przede wszystkim widzę, że też można poprosić aby ktoś zrobił mi herbatę wieczorem, a rano czeka na mnie filiżanka pysznej kawy.

- Chodź tu – Maciek przygarnął Magdę do sobie – on na ciebie nie zasługiwał. Magda, ja widziałem, że czasem popołudniami jesteś spięta, patrzysz na mnie jakoś dziwnie, z jakimś przestrachem w oczach. Rozluźniałaś się dopiero po jakimś czasie. Myślałem, że to przez to, że dopiero razem zamieszkaliśmy, że może jeszcze czujesz się niepewnie w nowym miejscu. Nawet chciałem cię o to spytać, ale pomyślałem, że dam ci jeszcze czas. Dobrze, że to z siebie wyrzuciłaś. Mam nadzieję, że ci teraz choć trochę lżej – popatrzył na Magdę, a ona oddała mu delikatny uśmiech – uważam, że to, że się spotkaliśmy to było najlepsze, co mogło nas spotkać. I tego się trzymajmy. Kocham cię Magda, pamiętaj o tym.

Magda wtuliła się mocniej w silne ramiona mężczyzny i kolejny raz poczuła, że jest w miejscu, w którym miała być.

Rozdział 32
09 maja 2023, 07:46

Szczęśliwy Maciek upewnił się, że w szafie i komodzie w jego sypialni jest odpowiednio dużo miejsca na rzeczy Magdy. W łazience też przygotował miejsce dla ukochanej. Wykorzystując, że dni były coraz cieplejsze i dłuższe poszedł z dziećmi na spacer. Wracając do domu zrobili zakupy. Tym razem nie spieszył się. Wolno chodził między alejkami, zwracając uwagę na to, co wkłada do koszyka. Dzieci dokładały coś od siebie – najczęściej rzeczy, których próbowały w czasie, kiedy Magda się nimi opiekowała. Był zdumiony, że w wózku znalazły się mieszanki orzechów, owocowe musy, mini marchewki, a nawet seler naciowy. Magda musiała dokonać cudu, skoro jego dzieci sięgnęły po takie rzeczy. Przyznał, że był zdumiony kiedy w ostatnich dniach, po powrocie z Monachium, szykował bliźniakom śniadanie do szkoły dzieci pilnowały aby było ono spakowane w pudełka, które dostały od Magdy. Stanowczo zaczęły domagać się jabłkowych chipsów, jaglanych chrupek  czy tubek z musem do wyciskania. Jako stomatolog dbał o zdrową dietę dzieci, ale Magda w takim krótkim czasie dokonała prawdziwej rewolucji. Zmiany jakie zaszły, zwłaszcza w przypadku Kacpra wprawiły go w zdumienie. Ucieszył się, bo to oznaczało, że jego dziewczyna cieszy się szacunkiem dzieci i chętnie jej słuchają.

- Co jutro zjemy na pierwszy obiad z Magdą? – zapytał dzieci – pójdziemy gdzieś czy zjemy w domu?

- W domu. Zrobimy zupę ziemniaczaną i spaghetti – ucieszył się Kacper – Magda robi taaaaki pyszny sos. Mniam – oblizał się chłopiec

- A pamiętasz co było w tym pysznym sosie? – zapytał synka

Chłopiec zamyślił się.

- Mięsko.

- Tylko mięsko? Może coś jeszcze?

- Nie pamiętam – stropił się Kacper – zadzwoń do Madzi to ci powie

Maciek uśmiechnął się. Poczuł, że bliźniaki zaczynają trzymać sztamę z Magdą. Nie miał im tego za złe. Wręcz przeciwnie, pomyślał, że to dobra prognoza na ich przyszłe, wspólne życie.

Maciek: Kacper mówił, że masz magiczny przepis na pyszny sos do makaronu. Zdradzisz składniki? Jesteśmy akurat w sklepie.

Magda: Składniki zdradzę. Seler naciowy, cukinia, marchewka, mięso mielone drobiowe, passata pomidorowa, cebula, czosnek. Możesz spróbować przemycić czerwoną paprykę. Jak Kacper nie zauważy, że wkroiłeś, to zje. Przepis na sos masz w menu swojego robota.

Maciek: Dzięki kochanie. Dokonałaś niemożliwego. Kacper nie chciał jeść warzyw.

Magda: Cieszę się. Wracam do pakowania.

Maciek: Już nie mogę się doczekać rozpakowywania.

          Po powrocie do domu i rozpakowaniu toreb z zakupami Maciek przyjrzał się maszynie stojącej na kuchennym blacie. Jakiś czas temu kupił wspomaganego specjalną aplikacją robota, ale jakoś nie miał natchnienia aby wykorzystać jego wszystkie możliwości i skorzystać z wbudowanych przepisów. Wyglądało na to, że dopiero Magda wybudziła maszynę z uśpienia.

Kiedy dzieci zasnęły przystąpił do działania. Znalazł w menu odpowiedni przepis. Krok po kroku przygotował aromatyczny sos. Musiał przyznać, że nie dziwił się teraz synkowi. Danie było przepyszne.

        Po północy Magda skończyła pakowanie. Ubrania, buty i kosmetyki spakowała do podróżnych toreb. Kosmetyki, książki do znalezionych w piwnicy pudeł. Maciek będzie musiał zrobić dwa kursy. Na pewno nie zabiorą się za jednym razem. Zmęczona wykąpała się i zasnęła ledwie przyłożyła głowę do poduszki.

Rano poszła pożegnać się z panią Heleną. Przez te kilka miesięcy zdążyła się zaprzyjaźnić ze starszą panią. W podziękowaniu za opiekę nad kotką i serce jakie staruszka okazała nowej, młodej sąsiadce Magda zaniosła jej dużego storczyka w doniczce. Wiedziała, że Helena ma słabość do doniczkowych kwiatów. Staruszka była wzruszona, cieszyła się, że Magda znalazła szczęście u boku sympatycznego młodzieńca jak nazywała Maćka.

          Sympatyczny młodzieniec z dziećmi podjechał pod blok dwie godziny później. Kilka razy zwoził rzeczy Magdy do samochodu. Kiedy przywiezione bagaże znalazły się już w mieszkaniu na ulicy Jesiennej wziął od Magdy klucze do kawalerki i pojechał po resztę jej rzeczy. W tym czasie Magda z pomocą bliźniaków wypakowywała się. Przede wszystkim musieli znaleźć miejsce dla Delicji. Miski ustawione zostały w kącie kuchni, natomiast posłanie ustawili w sypialni dzieci wiedząc, że kotka sama wybierze sobie najlepsze miejsce do spania. Kacper był zachwycony kiedy po przejściu całego mieszkania, obwąchaniu wszystkich kątów Delicja umościła się wygodnie na jego łóżku i poszła spać od czasu do czasu  łypiąc okiem na bawiące się dzieci.

W czasie, kiedy Klara i Kacper byli zajęci zabawą Magda wyjmowała swoje rzeczy. W łazience wyłożyła kremy, szampony, odżywki i inne niezbędne kobietom specyfiki. Szczoteczkę do zębów postawiła obok trzech już stojących w kubku przy umywalce. Na przyklejonym do   drzwi wieszaku zawiesiła swój szlafrok. Przeszła do sypialni. Otworzyła dużą szafę. Jedna część wyglądała na nigdy nieużywaną. Wieszaki na drążku miały jeszcze fabryczne naklejki. Powiesiła sukienki, kardigany i tuniki. Poniżej ułożyła swetry, kilka par spodni i legginsy. Otworzyła zajętą przez Maćka część szafy. Musiała przyznać, że ładnie wyglądały ich rzeczy obok siebie. Podeszła do komody. Do pustych szuflad włożyła koszulki i bieliznę. Na komodzie ustawiła perfumy.

Spojrzała na zegarek. Minęło kilka godzin. Maćkowi dojazd do kawalerki, załadowanie reszty rzeczy i powrót do domu nie powinien zająć więcej niż godzinę. Najwyżej półtorej. Tymczasem mijały prawie trzy godziny odkąd wyruszył po resztę rzeczy Magdy. 

          Zajrzała do dzieci. Były pochłonięte budowaniem z klocków Lego. Nie zwracały uwagi na to, co się dzieje dookoła. Magda zajęła przygotowaniem obiadu. Wstawiła wodę na makaron, zaczęła podgrzewać przygotowany przez Maćka sos. Wciąż ją zastanawiało dlaczego mężczyzna nie wraca. Wzięła do ręki telefon, ale zanim wybrała numer Maćka usłyszała, że drzwi do mieszkania się otwierają. Wszedł Maciej. Na rękach trzymał kilka mniejszych pudełek, karton z książkami popychał przed sobą nogą. Ostrożnie położył wszystko na kaflach w przedpokoju.

- No, chyba wszystko. Narty zaniosłem do piwnicy – otrzepał ręce – miałaś bardzo miłą sąsiadkę – powiedział widząc pytający wzrok Magdy – zaprosiła mnie na herbatę. Zagadaliśmy się.

- O tak, pani Helena jest niesamowita. Wiesz, że nazywała cię sympatycznym młodzieńcem?

- Naprawdę? Sympatyczny owszem jestem, ale czy taki młodzieniec – zaśmiał się głośno Maciek – zostawiłem jej swój numer. Powiedziałem, żeby zadzwoniła gdyby czegoś potrzebowała. 

- Dziękuję ci. To bardzo miłe z twojej strony.

Magda nakrywała do stołu. Maciek wyszedł z łazienki. Z przyjemnością zauważył, że dotąd w raczej ascetycznym wnętrzu unosił się nowy, bardziej delikatny zapach. Zawołał dzieci i wszyscy usiedli do stołu. Okazja była wyjątkowa dlatego dzieci dostały pozwolenie na wypicie coca coli, sobie i Magdzie Maciek nalał do kieliszków trochę czerwonego wina.

- Kochani – podniósł swój kieliszek – wznieśmy toast za nowe, wspólne życie.

          Wieczorem dzieci wspólnie obejrzeli w telewizji program, w którym szukano wśród dzieci śpiewających talentów. Dzieci leżały na dywanie, Maciek na laptopie porównywał oferty sklepów internetowych. Mamie zepsuła się lodówka i chciał jej kupić nową. Znad ekranu zerkał na dzieci i Magdę, która z kubkiem herbaty i Delicją wtuloną w jej bok leżała na sofie. Pomyślał, że w końcu jest tak, jak powinno być. Chociaż Magda nie rozpakowała jeszcze wszystkich swoich rzeczy, to już dało się wyczuć jej obecność. Nie chodziło tylko o dodatkowy kubek czy talerz w zmywarce. Za Magdą unosił się subtelny zapach perfum, waniliowa woń jej szamponu. Maciek postanowił, że w nieużywanym dotąd pokoju gościnnym przygotuje dziewczynie gabinet.

Kiedy następnego dnia Magda z dziećmi poszła na spacer, pod pretekstem przygotowania obiadu niespodzianki został w domu i wyniósł niepotrzebne, gromadzone w dodatkowym pokoju rzeczy. Stała tu niewielka, rozkładana sofa. Na półkach ułożył książki, które Magda przywiozła ze sobą. Z piwnicy przyniósł i skręcił niewielkie biurko kupione dzień wcześniej w sklepie znanej sieci. To również przez to jego powrót do domu się  opóźnił, ale Magda nie musiała o tym wiedzieć.

Kiedy skończył był zadowolony z efektu swojej pracy. Na biurku ustawił komputer Magdy, tuz przy nim filiżankę na spodeczki. Na wiszącej półce, obok książek niewielkie radio. Zdążył nawet zejść do pobliskiej kwiaciarni aby kupić dziewczynie kwiaty. Nie wiedział tylko czy lepszy będzie doniczkowy czy cięty, wstawiony do wazonu. Ponieważ wybór był ciężki wybrał trzykrotkę w doniczce i wiązankę tulipanów. Wnętrze od razu nabrało nowego, kobiecego charakteru. Uśmiechnął się. Pokój nadawał się do pokazania w magazynie wnętrzarskim. Zadowolony z efektu swojej pracy zadzwonił do Magdy, że mogą już wracać. Dziewczyna nie kryła wzruszenia, kiedy Maciek zaprowadził ją do przygotowanego specjalnie dla niej pokoju.

- Nie wiem co mam powiedzieć. Dziękuję

- Nic nie musisz mówić. Chciałem żebyś miała swoje miejsce do pracy i poczuła, że to teraz jest również twój dom.

Obiad ostatecznie zjedli w pobliskiej pizzerii.

Rozdział 31
08 maja 2023, 08:35

Atak już się nie powtórzył. Magda była jeszcze trochę osłabiona, ale z każdą chwilą wracała do pełni sił. Organizm potrzebował czasu na regenerację i zgodnie z zaleceniem lekarzy Magda została w domu. Było popołudnie, oglądała jakiś serial w telewizji kiedy zadzwonił domofon.

- Hej Madziu, wpuścisz nas? – powiedział Maciek wesoło

Nacisnęła na słuchawce odpowiedni przycisk, rozległ się brzęczyk. Po chwili usłyszała, jak winda wolno jedzie w górę. Kiedy tylko drzwi kabiny się otworzyły do jej uszu doleciały wesołe głosy bliźniaków. Otworzyła szeroko drzwi.

- Cześć – powiedział Kacper.

- Cześć kochani – odpowiedziała Magda

- Przynieśliśmy ci ciasteczko żebyś szybciej wyzdrowiała – kontynuował chłopiec

- Czekoladowe, takie jak lubisz najbardziej – dodała Klara zdejmując buty

Maciek odstawił kartonik na kuchenny blat, odwiesił kurtki na wieszak. Przywitał się czule z Magdą. Po chwili wszyscy siedzieli przy stole pijąc herbatę i zajadając pyszne ciasto. Kiedy najedzone dzieci przeniosły się na dywan, aby obdarzać zachwyconą Delicję czułościami, Magda poszła do kuchni aby umyć naczynia. Maciek poszedł za nią. Ponieważ pomieszczenie było malutkie, nie było szans aby zmieścili się przy zlewie oboje, stanął w drzwiach.

- Coś się stało? – zapytała Magda odstawiając talerzyki na suszarkę

- Tak, to znaczy nie, nie wiem – potarł dłonią kark w zakłopotaniu

- Maciek, możesz jaśniej? Coś cię gryzie? Chcesz mi coś powiedzieć? – dopytywała Magda

- Madziu, my tu nie do końca bezinteresownie przyjechaliśmy – zaczął

Dziewczyna stanęła tyłem do niewielkiego, kuchennego okna, ręce złożyła na piersi i spojrzała na niego zdziwiona. Maciek podszedł do niej, objął w pasie i wciągnął waniliowy zapach jej włosów.

- Magda, twoja choroba… Przestraszyłem się. Słuchaj, zdałem sobie sprawę, jak bardzo chcę cię mieć przy sobie, chcę wracać do ciebie, do dzieci każdego dnia. Kiedy czekałem na samolot, na lotnisku w Monachium, cieszyłem się, że wracam do domu. Cieszyłem się, że w tym domu będziesz oprócz dzieciaków, ty. A potem ta wiadomość, że jesteś w szpitalu. Wprowadź się do mnie. Zamieszkajmy razem. Oczywiście Delicja też pojedzie. Wiem, że o tym nie rozmawialiśmy, ale nie chcę dłużej z tym zwlekać. Co ty na to?

Spojrzał na dziewczynę. W jej oczach zabłyszczały łzy.

- Co ja na to? Prawdę mówiąc czekałam kiedy to zaproponujesz – powiedziała cicho

Maciek odetchnął z ulgą. Dzieci nie posiadały się z  radości kiedy się dowiedziały, że od teraz Magda będzie mieszkać z nimi. Zdecydowali, że Magda postara się spakować, a Maciek i dzieci przyjadą po nią następnego dnia. Kiedy wyszli dziewczyna wzięła kotkę na ręce.

- Zaczynamy nowe życie Delicjo – wyszeptała w miękkie futerko