Archiwum 08 maja 2023


Rozdział 31
08 maja 2023, 08:35

Atak już się nie powtórzył. Magda była jeszcze trochę osłabiona, ale z każdą chwilą wracała do pełni sił. Organizm potrzebował czasu na regenerację i zgodnie z zaleceniem lekarzy Magda została w domu. Było popołudnie, oglądała jakiś serial w telewizji kiedy zadzwonił domofon.

- Hej Madziu, wpuścisz nas? – powiedział Maciek wesoło

Nacisnęła na słuchawce odpowiedni przycisk, rozległ się brzęczyk. Po chwili usłyszała, jak winda wolno jedzie w górę. Kiedy tylko drzwi kabiny się otworzyły do jej uszu doleciały wesołe głosy bliźniaków. Otworzyła szeroko drzwi.

- Cześć – powiedział Kacper.

- Cześć kochani – odpowiedziała Magda

- Przynieśliśmy ci ciasteczko żebyś szybciej wyzdrowiała – kontynuował chłopiec

- Czekoladowe, takie jak lubisz najbardziej – dodała Klara zdejmując buty

Maciek odstawił kartonik na kuchenny blat, odwiesił kurtki na wieszak. Przywitał się czule z Magdą. Po chwili wszyscy siedzieli przy stole pijąc herbatę i zajadając pyszne ciasto. Kiedy najedzone dzieci przeniosły się na dywan, aby obdarzać zachwyconą Delicję czułościami, Magda poszła do kuchni aby umyć naczynia. Maciek poszedł za nią. Ponieważ pomieszczenie było malutkie, nie było szans aby zmieścili się przy zlewie oboje, stanął w drzwiach.

- Coś się stało? – zapytała Magda odstawiając talerzyki na suszarkę

- Tak, to znaczy nie, nie wiem – potarł dłonią kark w zakłopotaniu

- Maciek, możesz jaśniej? Coś cię gryzie? Chcesz mi coś powiedzieć? – dopytywała Magda

- Madziu, my tu nie do końca bezinteresownie przyjechaliśmy – zaczął

Dziewczyna stanęła tyłem do niewielkiego, kuchennego okna, ręce złożyła na piersi i spojrzała na niego zdziwiona. Maciek podszedł do niej, objął w pasie i wciągnął waniliowy zapach jej włosów.

- Magda, twoja choroba… Przestraszyłem się. Słuchaj, zdałem sobie sprawę, jak bardzo chcę cię mieć przy sobie, chcę wracać do ciebie, do dzieci każdego dnia. Kiedy czekałem na samolot, na lotnisku w Monachium, cieszyłem się, że wracam do domu. Cieszyłem się, że w tym domu będziesz oprócz dzieciaków, ty. A potem ta wiadomość, że jesteś w szpitalu. Wprowadź się do mnie. Zamieszkajmy razem. Oczywiście Delicja też pojedzie. Wiem, że o tym nie rozmawialiśmy, ale nie chcę dłużej z tym zwlekać. Co ty na to?

Spojrzał na dziewczynę. W jej oczach zabłyszczały łzy.

- Co ja na to? Prawdę mówiąc czekałam kiedy to zaproponujesz – powiedziała cicho

Maciek odetchnął z ulgą. Dzieci nie posiadały się z  radości kiedy się dowiedziały, że od teraz Magda będzie mieszkać z nimi. Zdecydowali, że Magda postara się spakować, a Maciek i dzieci przyjadą po nią następnego dnia. Kiedy wyszli dziewczyna wzięła kotkę na ręce.

- Zaczynamy nowe życie Delicjo – wyszeptała w miękkie futerko

Rozdział 30
08 maja 2023, 08:32

Maciek obudził się wypoczęty. Do jego nosa dobiegł aromat świeżo parzonej kawy. Wstał, w drodze do łazienki zerknął na krzątającą się w kuchni Magdę. Ze słuchawkami na uszach nuciła przebój Nosowskiej. Ten sam, który śpiewała mu ubiegłej nocy. Nie słyszała jego wejścia zajęta przygotowywaniem śniadania.

- Dzień dobry. To jakie niecne plany snujesz na dzisiaj, zazdrośnico? – podszedł i pocałował w szyję.

Drgnęła przestraszona i odwróciła się.

- Najpierw cię nakarmię. Dosypię magicznych składników żebyś się uzależnił ode mnie – zarzuciła mu ręce na szyję, zdjęła z uszu słuchawki.

- To się nie uda – odparł przygryzając jej dolną wargę – już jestem od ciebie uzależniony.

Śniadanie zjedli przekomarzając się. Nie chcieli pamiętać o ataku Magdy i o tym, jak groźna była sytuacja. Przed południem wyszli na spacer do pobliskiego parku, a w porze obiadowej pojechali do Przemka i Hani odebrać Klarę i Kacpra. Pogoda była piękna, dzieci bawiły się doskonale dlatego zdecydowali się zostać trochę dłużej i zorganizować grilla.

Dzieci szalały na ogrodowej trampolinie, panowie pilnując paleniska otworzyli po butelce zimnego piwa. Na szczęście zapobiegliwy Przemek miał przygotowane bezalkoholowe napoje dla zmotoryzowanych gości. Magda z Hanią w kuchni przygotowywały sałatkę.

- Wiesz – zaczęła Hanna – nigdy nie widziałam Maćka tak przerażonego jak wtedy, kiedy przyjechał pod szpital, a znamy się już kilkanaście lat.

- Naprawdę?

- Naprawdę. Wyglądał jak miotające się ranne zwierzę. Zresztą wszystkich nas przestraszyłaś

- Prawdę mówiąc siebie też. To było straszne nie móc złapać oddechu – Magda kroiła małe pomidorki i wrzucała je do miski z sałatą

- On cię naprawdę kocha. Zmienił się odkąd cię poznał. Nawet przy Beacie taki nie był, a byli trochę ze sobą – Hania w zamyśleniu mieszała sos do sałatki – dzieciaki też nie przestają o tobie mówić. Stałaś się częścią ich świata – pomachała przez kuchenne okno do męża

- Tak. Bliźniaki są świetne – Magda w zamyśleniu upiła łyk mrożonej herbaty domowej roboty

- Bardzo wam kibicujemy – Hania serdecznie przytuliła Magdę – wszyscy zasługujecie na to, co najlepsze. Pamiętaj, że gdybyś chciała pogadać nie tylko wtedy kiedy coś się dzieje, ale tak po babsku, to masz mój numer, i już wiesz gdzie mieszkam. Dzwoń, wpadaj. Będzie mi miło – uśmiechnęła się ciepło

- Dziękuję – Magda popatrzyła przez szybę na Maćka, który żywo gestykulując opowiadał coś kuzynowi.

Popołudnie w ogrodzie mijało leniwie. Dorośli siedzieli w altanie, dzieci bawiły się na podwórku co jakiś czas przybiegając aby złapać ze stołu jakiś przysmak i pędziły dalej.