Rozdział 24


04 maja 2023, 12:19

W dzień wylotu Magda z dziećmi również pojechali na lotnisko. Samochód mężczyzny zostawili na parkingu dla podróżnych. Kiedy Maciek poszedł do odprawy bezpieczeństwa, Magda z dziećmi wjechała na taras widokowy, aby z niego oglądać start samolotu. Dzieci z takim zachwytem patrzyły na startujące i lądujące maszyny, że Magda zdecydowała się zostać na lotnisku trochę dłużej nawet kiedy samolot z Maćkiem na pokładzie już wystartował. Bliźniaki niechętnie oderwały się od wielkiej szyby, interesowało je wszystko, co się dzieje na płycie lotniska. Dopiero, kiedy Magda obiecała, że jeszcze tu przyjdą niechętnie ruszyły się z miejsca.

Z lotniska pojechali do mieszkania Magdy aby nakarmić Delicję. Dziewczyna ze zdumieniem zauważyła, że maluchy, jeśli nie liczyć sporadycznych wyjść do teatru ze szkoły, nie jechały nigdy autobusem. Dzieci, które wcześniej nigdy nie były u Magdy ciekawie rozglądały się dookoła. Zjadły przygotowane tosty, pobawiły się z kotką i zatrzymując się na placu zabaw wrócili do domu Maćka.

 

Podczas kolacji, Klara i Kacper przekrzykiwały się opowiadając babci o wrażeniach ze spędzonego z Magdą popołudnia. Starsza pani przysłuchiwała im się uważnie, a na jej twarzy gościł ciepły uśmiech.

- Wiesz kochanie – zwróciła się do Magdy – dawno nie widziałam moich wnuków i syna tak szczęśliwych jak teraz, kiedy pojawiłaś się w ich życiu – wnosisz tu tyle świeżości. Było im to potrzebne.

- Pani Matyldo – Magda spojrzała na starszą panią – dziękuję za te słowa, ale nie robię nic specjalnego

- Mów mi po imieniu Madziu, proszę. Wiesz, może dla ciebie to nic specjalnego, jak mówisz. Ale ja widzę jaka zmiana zaszła w nich przez te parę miesięcy, kiedy zaczęłaś się spotkać z moim synem. Maciek jakby skrzydeł dostał. Musisz wiedzieć, że do tego wyjazdu na sylwestra żył z dnia na dzień. Owszem zajmował się dziećmi, spędzał z nimi czas. Ale sam o sobie nie myślał. Chodził do pracy, czasem na basen czy siłownię. I to było wszystko. Mówiłam mu żeby poszukał sobie kogoś, żeby umówił się z jakąś dziewczyną. Kiwał głową, zgadzał się ze mną. Czasem się z kimś spotkał, ale to nigdy nie było nic poważnego. Dopiero odkąd wrócił z Przesieki zmienił się. Jakby nowa energia w niego wstąpiła. I ja wiem, że przyczyną tej zmiany jesteś ty. I za to ci bardzo dziękuję.

- Matyldo – Magda poprosiła dzieci, aby schowały naczynia do zmywarki i wróciła do rozmowy – wiesz, że to działa w dwie strony. Ja też dużo dostaję od Maćka i dzieci. Wiesz, jakiś czas przed wyjazdem do Przesieki zakończyłam kilkuletni związek, który kosztował mnie dużo nerwów i emocji. Ale o tym zdałam sobie sprawę dopiero kiedy już zaczęliśmy spotykać się z Maćkiem. Zobaczyłam różnicę – przełknęła głośno ślinę, poczuła jak pod powiekami zbierają jej się łzy. Otarła je wierzchem dłoni – twój syn pokazał mi, że można, mimo różnic, zwracać się do siebie z szacunkiem i uczyć się od siebie nawzajem. Kurczę, jestem psychologiem, a tkwiąc w związku bez przyszłości, traciłam i czas i energię.

- Kochanie, pamiętaj, że nic się nie dzieje bez przyczyny. Widocznie musieliście oboje swoje przeżyć, aby trafić na siebie – uśmiechnęła się ciepło do Magdy – Maciek opowiadał mi trochę o twoim poprzednim związku. Bez szczegółów, ale wspominał, że wyszłaś z niego pokiereszowana. Przykro mi to mówić, ale może w innym momencie życia byście się nie spotkali. Tak na to wszystko popatrz.

Magda milczała. Matylda popatrzyła na wnuki.  Kiwnęła głową w ich stronę.

 Była prawie dwudziesta druga, Magda leżała dużym łóżku Maćka i czytała książkę. Nagle usłyszała ciche kroki, a po chwili w drzwiach sypialni zobaczyła małą postać trzymającą w rączce misia.

- Kacperku, dlaczego nie śpisz? – podeszła do chłopca

- Obudziłem się i nie mogę zasnąć

- Przyśniło ci się coś niemiłego czy tęsknisz za tatą?

- Trochę tęsknię za tatą – przyznał mały

Magda przytuliła chłopca, ale z jego twarzy wyczytała, że tęsknota za ojcem nie jest jedynym problemem.

- Chodź ze mną do kuchni – wzięła chłopca za rękę – zrobię ci ciepłego mleka z miodem. To pomaga zasnąć

- Naprawdę? – zdziwił się mały zaspanym głosem

- Naprawdę. Moja babcia mi takie robiła, kiedy nie mogłam spać. Ciepłe mleko z odrobiną miodu.

Na płycie indukcyjnej postawiła rondelek, wlała trochę wyjętego z lodówki mleka. Kiedy płyn był ciepły dodała łyżeczkę miodu. Przelała do kubeczka, podała chłopcu. Chwycił naczynie w rączki i wypił duszkiem.

- Dobre – oblizał się

- Cieszę się. Teraz czas spać. Wrócisz do swojego łóżeczka?

- Tak. A pójdziesz ze mną?

- Pewnie, jeśli poczujesz się lepiej.

Kacper wziął misia i podreptał do swojego pokoju.

Położył się w łóżeczku, przytulił maskotkę. Magda okryła go dokładnie kołdrą. Przysiadła na podłodze i gładziła chłopca po głowie.

- Magda, a to źle jak ktoś ma tylko mamę, albo tylko tatę? – zapytał patrząc uważnie na Magdę

W głowie Magdy zapaliła się lampka ostrzegawcza. Czuła, że chłopca coś gnębi. Wiedziała, że delikatnie musi wybadać jaki Kacper ma problem.

- Absolutnie nie. Skąd ci to przyszło do głowy?

- Tak pytam – odpowiedział, ale Magda nie wyglądała na przekonaną

- Kacperku. Nie ma nic złego w tym, że ktoś ma tylko mamę albo tylko tatę. Tak się czasem życie układa. Akurat ty i Klara macie wspaniałego tatę.

Magda przełknęła ślinę. Pora była późna, ale nie chciała zostawiać chłopca bez odpowiedzi.

- Ja na przykład nie znam swojego taty. Odszedł jak byłam malutka.

- To mieszkałaś tylko z mamą?

- Nie do końca. Moja mama często wyjeżdżała. Mieszkałam głównie z babcią i ciocią.

- Twoja mama cię nie kochała? - usłyszała za plecami głos Klary, która obudziła się i z ciekawością przysłuchiwała się rozmowie

Magda odwróciła się w stronę dziewczynki.

- Pewnie kochała. Na swój sposób. Ale bardzo kochała i kocha też swoją pracę, dlatego wyjeżdżała i nadal często wyjeżdża.

- A nasza mama? Kochała nas? – Klara patrzyła prosto na Magdę

Magda przełknęła ślinę.

- A co mówił wam tata? – zapytała żeby trochę zyskać na czasie i przygotować jak najlepszą odpowiedź. Nie podobało jej się dokąd zmierza ta rozmowa. Nie czuła się upoważniona do dawania im odpowiedzi na takie pytania. Ale to były tylko małe dzieci. I widocznie, co musiała przyznać ze smutkiem, czekały na odpowiedź, której być może dotąd nie otrzymały.

- Tata powiedział, że była chora – smutno powiedział Kacper – i dlatego wyjechała

- Hm, nie wiem czy była chora. Nie znałam waszej mamy. Wydaje mi się jednak, że może odeszła bo bała się, że nie będzie umiała kochać was tak bardzo jak na to zasługujecie. Może bała się, że nie będzie potrafiła opiekować się wami tak, jak potrzebujecie. Cudowne z was dzieciaki. Macie tatę i babcię, którzy bardzo was kochają.

- A ciebie? – zza kołdry wyglądały tylko oczy Klary – ciebie też mamy?

-  Mnie też macie – Magda ze ściśniętym gardłem pogłaskała dziewczynkę po jasnej czuprynie

Pocałowała dzieci w główki. Przymknęła drzwi i wyszła z ich pokoju. Przechodząc przez kuchnię prawie zderzyła się z Matyldą. Starsza pani odstawiała szklankę po wodzie na ociekacz przy zlewie. Jej oczy błyszczały od łez.

- Widzisz teraz? – zapytała – te dzieciaki cię uwielbiają. Ufają ci. Przepraszam, podsłuchałam waszą rozmowę – powiedziała widząc pytające spojrzenie Magdy. Mnie nigdy nie pytały o Beatę. A Maciek, na ile znam swojego syna, odpowiadał im pewnie wymijająco. Dla niego to ciężki temat. Uścisnęła rękę Magdy i poszła do swojego pokoju.

Magda położyła się w łóżku, ale sen nie przychodził. Zastanawiała się jak najlepiej wybadać co męczy Kacpra. Myślała, czy powinna czekać na powrót Maćka, czy powinna sama działać. Nie chciała zawieść małego, który najpewniej poczuł, że może jej zaufać. Chłopiec coś w sobie dusił, ale zdawała sobie sprawę, że sam nic nie powie. Raczej zamknie się w sobie. Klara była zupełnie inna niż brat. Otwarta, śmiała, wygadana. W tej bezpośredniej dziewczynce Magda widziała swoją szansę.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz