Rozdział 19
29 kwietnia 2023, 10:20
Pogoda zrobiła się prawdziwie wiosenna. Śnieg już stopniał, słońce zaczęło mocno przygrzewać. Nadszedł weekend, Maciek postanowił wykorzystać piękne przedpołudnie i wybrać się z dziećmi do parku. Pomyślał, że to będzie dobry moment na zapoznanie Magdy z dziećmi. Był pewien swoich uczuć do Magdy, wiedział co ona czuje do niego. Oboje chcieli spędzać ze sobą coraz więcej czasu, to był najwyższy czas aby spotkali się wszyscy razem. Uprzedził wcześniej maluchy, że towarzyszyć im będzie jego dziewczyna. Obserwował jak dzieci z zaciekawieniem i podekscytowaniem czekają na spotkanie z nieznajomą koleżanką taty. Z Magdą umówili się przy charakterystycznym pomniku w jednym z miejskich parków. Po spacerze mieli pójść na obiad.
Kiedy wysiadła z autobusu, Maciek z dziećmi już byli na miejscu. Podeszła do nich. Dał jej całusa i zawołał dzieci, które biegały między jeszcze pozbawionymi o tej porze roku liści klombami. Magda przykucnęła, uśmiechnęła się.
- Cześć. Jestem Magda. A ty musisz być Klara – wyciągnęła rękę w stronę dziewczynki w różowej czapeczce. Masz bardzo ładne warkoczyki.
- Tatuś zaplótł – odpowiedziała mała podając rękę i patrząc Magdzie prosto w oczy
- O, to tatuś jest bardzo zdolny - Magda spojrzała w górę na Maćka. – A ty musisz być Kacper – zwróciła się w stronę chłopca, który z nieśmiałym uśmiechem chował się za nogą ojca. Podał Magdzie rękę, a potem delikatnie popchnięty przez tatę pobiegł za siostrą. Maciek wziął Magdę za rękę i poszli w stronę placu zabaw. Mężczyzna pomyślał, że pierwsze spotkanie poszło gładko. Z przyjemnością zauważył, że Magda z łatwością nawiązała kontakt z jego dziećmi. Przez to, że przywitała się z nimi łapiąc kontakt wzrokowy na ich wysokości okazała im szacunek i musiał przyznać, że tym mu zaimponowała.
Dzieci szalały na drewnianych konstrukcjach ustawionych na ogrodzonym placu zabaw, a Magda z Maćkiem rozmawiali na ławce. Zdyszany, z policzkami zaczerwienionymi od chłodnego powietrza, Kacper podbiegł do nich i usiadł na kolanach ojca. Magda patrzyła z uśmiechem, i lekką nutką zazdrości, że takie momenty ją dotąd omijały, kiedy chłopczyk przytulił się do swojego taty, a ten z czułością wytarł w chusteczkę nos synka. Z bezpiecznych kolan ojca, Kacper patrzył z zaciekawieniem, w stronę Magdy.
- Chce mi się pić – powiedział kierując twarz w stronę Maćka, który słysząc to lekko się stropił.
- Kacperku, zapomniałem bidonu z domu. Wytrzymaj jeszcze chwilę, pójdziemy na obiad, dobrze? W samochodzie jest woda, ale na pewno bardzo zimna.
- Mam herbatę – zaproponowała Magda – zawsze biorę na zimowe spacery – dodała jakby chciała się wytłumaczyć. Wyjęła z plecaczka niewielkich rozmiarów termos, odkręciła kubek i nalała do niego trochę gorącego płynu. W zimne powietrze uleciał kłębek pary. – Proszę – podała kubek Maćkowi, tylko podmuchaj bo może być jeszcze gorąca. Mężczyzna popatrzył na nią z wdzięcznością.
Do ich ławki podbiegła Klara, zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością brata.
- Też mogę się napić? – zapytała patrząc na kubek w rękach Kacpra
- Oczywiście – odparła Magda z uśmiechem, pomagając dziewczynce usiąść głębiej na ławce.
- Pyszna! – Kacper oddał siostrze kubek i zsunął się na ziemię.
Klara upiła kilka łyków ciepłego napoju, podała kubek Magdzie, podziękowała i pobiegła za bratem w stronę zjeżdżalni. Dzieci bawiły się razem od czasu, do czasu zerkając w stronę ich ławki.
- Uratowałaś nam spacer – Maciek przysunął się bliżej Magdy – Może my też się czegoś napijemy? W sąsiedniej alejce widziałem rikszę z kawą. Masz ochotę?
- Właściwie, dlaczego nie. Chętnie napiję się czegoś ciepłego.
Maciek podszedł do dzieci mówiąc, że idzie kupić kawę i kiedy go nie będzie mają słuchać Magdy. Dzieci pokiwały głowami, zerknęły w stronę dziewczyny, jakby chciały się upewnić, że ona wciąż siedzi na ławce. Kiedy tylko zauważyły, że ojciec się oddalił podbiegły do ławki i usiadły po obu stronach Magdy.
- Jesteś dziewczyną taty? – zaczęła prosto z mostu Klara
Magdę trochę zaskoczyła bezpośredniość dziewczynki, uśmiechnęła się jednak.
- Tak, jestem.
- To dobrze. Bo tata teraz się często uśmiecha. Nawet śpiewa.
- Tata śpiewa? – Magda nie mogła opanować uśmiechu, choć zrobiło jej się jednocześnie smutno, że dzieci widziały jak dotąd ich ojciec starał się ukryć przed nimi to, że samotność go uwiera
- Yhym, fałszuje strasznie. Ale jest mu wesoło. – zanim Magda zdążyła coś odpowiedzieć mała zmieniła temat – znasz ten park?
- Tak. Lubię przyjeżdżać tu rowerem albo na rolkach i jeździć po alejkach. A jak byłam mała, tak mniej więcej w waszym wieku, przychodziłam tu z babcią i ciocią.
- A nie z mamą albo tatą? – odważył się zapytać Kacper, który dotąd siedział cicho
Magda przygryzła wargę. Zastanawiała się co ma odpowiedzieć. W końcu zdecydowała się na najbardziej dyplomatyczną odpowiedź.
- Wiecie, moi rodzice nie bardzo mieli czas żeby chodzić ze mną do parku. Widzicie tamto jeziorko – zmieniła temat i wskazała na błyszczącą za ogrodzeniem taflę wody
Dzieci pokiwały zgodnie głowami.
- Kiedy byłam mała – kontynuowała Magda – w tym parku mieszkało dużo łabędzi. Lubiłam patrzeć jak dostojnie pływają po wodzie. Czasem wychodziły na brzeg i wtedy rzucałam im kawałki chleba. Pewnej zimy, przyszłyśmy tu z ciocią, łabędzi nie było. Tylko w zaroślach przy tej wysepce na środku siedział jeden. Miał złamane skrzydło, nie mógł latać.
- I co się z nim stało? – zapytał zaciekawiony Kacper
- Niestety, nie wiem – Magda popatrzyła na chłopca – mam nadzieję, że ktoś mu pomógł i skrzydło się zrosło – możecie w domu wymyślić historię tego łabędzia i narysować co się z nim stało.
- O, fajnie! Lubię rysować – zapalił się do pomysłu Kacper – jak przyjdziesz następnym razem to ci pokażę
- Będzie mi miło Kacperku – odpowiedziała Magda ciesząc się na taki przejaw sympatii ze strony chłopca
Wrócił Maciek. Jeden z gorących, styropianowych kubków podał Magdzie. Postanowili obejść jeziorko dookoła i spacer zakończyć pizzą w pobliskiej restauracji. Ruszyli wolnym krokiem, a Maciek ze zdumieniem zauważył, że jego dzieci chwyciły Magdę za ręce i szły obok niej opowiadając coś i śmiejąc się. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego przepraszająco, a on pomyślał w ulgą, że dzieci zareagowały na Magdę lepiej, niż mógł się spodziewać. Poczuł, że może teraz wszystko się ułoży.
Spacer zaostrzył im apetyty. W pizzerii zdjęli ciepłe kurtki i usiedli przy stoliku.
- Wiesz, że Kacper lubi pizzę z ananasem? – zagadnęła Klara w stronę Magdy.
Magda szybko zerknęła na chłopca, który ze zmarszczonym czołem i wyraźnie zakłopotany ukrył się za kartą dań. Wyglądało na to, że czuł się niekomfortowo z powodu uwagi siostry.
- Doskonale go rozumiem – Magda mrugnęła do Kacpra, który ostrożnie zerkał na nią zza kartonika – ja też bardzo lubię ananasa na pizzy – nachyliła się do chłopca i przebiła z już nieco rozluźnionym chłopcem piątkę. A wiecie – kontynuowała – że jak byłam na studiach to były pizzerie serwujące pizzę z kiwi i bananem?
- Naprawdę? – Kacper nie mógł powstrzymać zdumienia
- Naprawdę, też to pamiętam – wtrącił Maciek – ale nie byłem nigdy tak odważny, aby spróbować.
- A ja owszem – pochwaliła się Magda – banan przejdzie, ale kiwi absolutnie nie – zaśmiała się.
Gdyby ktoś spojrzał na tą czwórkę z zewnątrz mógłby pomyśleć, że to rodzice z dziećmi przyszli na sobotni obiad. Czas im mijał miło i szybko. Po posiłku poszli w stronę parkingu, gdzie Maciek zostawił samochód. Pomógł dzieciom usiąść w fotelikach, zapiął im pasy. Magda z przyjemnością patrzyła ile jest czułości w jego ruchach.
- Na pewno cię nie odwieźć? – zapytał kiedy już zamknął tylne drzwi
- Nie, dziękuję. Potrzebuję spaceru. Trochę było emocji dzisiaj – odparła Magda z uśmiechem
- Polubiły cię – przyciągnął ją bliżej siebie składając na ustach pocałunek
- Cieszę się – Magda oddała pieszczotę
Zza przyciemnianej szyby rozległo się przeciągłe „Feeee”. Odwrócili się oboje w stronę dzieci, roześmieli się, ale Maciej nadal przytulał Magdę. Z uśmiechem pogroził dzieciom palcem i podszedł do drzwi od strony kierowcy. Popatrzył za Magdą, która zdążyła ujść kilka kroków. Odwróciła się w jego stronę.
- Dlaczego mi nigdy nie śpiewałeś?
- Wygadały ci – zapytał zdumiony śmiałością swoich dzieci – muszę z nimi poważnie pogadać – zaśmiał się i z udawaną surowością popatrzył na swoje pociechy – O! Zapomniałaś, jak jechaliśmy na Sylwestra oboje śpiewaliśmy.
Magda roześmiała się i podniosła do góry uniesiony kciuk. Potem ruszyła w stronę domu. Do przejścia miała kilka kilometrów, ale emocje w niej buzowały. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak bardzo denerwowała się tym spotkaniem. Wiedziała, że spacer pozwoli jej pozbyć się napięcia. Pogoda sprzyjała. Mimo niewielkiego mrozu, świeciło słońce. Spojrzała w niebo i poczuła, jak zalewają ją ciepłe uczucia. Potrzebowała spaceru aby sobie różne sprawy poukładać w głowie. Poznała dzieci Maćka. Czuła, że teraz dużo się zmieni. Była zakochana w Maćku, ale zdawała sobie sprawę, że to nie będzie miało znaczenia jeśli przyjdzie mu wybrać. On zawsze wybierze dzieci. Musiała przyznać, że poradził sobie świetnie. Dzieci były grzeczne i sympatyczne. Zwłaszcza Kacper wzbudził w Magdzie przypływ ciepłych uczuć. Miała wrażenie, że Klara i Kacper też ją polubili. Może było jeszcze zbyt wcześnie by się martwić, by zakładać, że coś może pójść nie tak. Musiała jednak brać pod uwagę, że jeśli kiedykolwiek nie wyjdzie im z Maćkiem, a dzieci się do niej przywiążą zostaną skrzywdzone. Już raz zostały opuszczone przez matkę. Nie mogły tego pamiętać, ale Magda była pewna, że Maciej na pewno coś im na ten temat powiedział. Pogrążona w rozmyślaniach, nie zauważyła kiedy doszła pod swój blok.
Zaparzyła sobie herbatę i rozsiadła się z książką na sofie. Spragniona pieszczot Delicja położyła się obok. Za oknem zrobiło się ciemno. Ciszę przerwała melodia telefonu. Uśmiechnęła się.
- Słucham?
- Hej Madziu – w głosie Maćka wyczuła nutę zawahania – jak tam? Udało się poskromić buzujące emocje?
- Udało się.
- To bardzo się cieszę. Przyznam, że się trochę denerwowałem.
- Ja też – odpowiedziała cicho Magda przypominając sobie swoje rozważania podczas powrotu do domu
- Dzieciaki bardzo cię polubiły. Pytają kiedy znowu spotkamy się z moją dziewczyną
- O, to miłe. Ale zaraz, ty masz dziewczynę? Nie chwaliłeś się – z przekąsem powiedziała Magda
- Nie mówiłem? Muszę to koniecznie nadrobić i ci o niej opowiedzieć. Poznałem taką jedną, niesamowitą, czarnulkę. Wiesz, że ona lubi pizzę z ananasem?
- To oburzające – zaśmiała się Magda
- Też tak uważam. Ale najważniejsze, że bliźniaki ją polubiły. I dlatego chcą ci coś powiedzieć. Poczekaj chwilkę przełączę na tryb głośnomówiący.
- Okej. Czekam
Po drugiej stronie rozległy się zgrzyty, postukiwania, poszturchiwania.
- Cześć - w końcu odezwał się nieśmiały głosik
- Cześć. Klara, prawda?
- Tak! – dziewczynka wyraźnie się ucieszyła – ja i Kacper zapraszamy cię na nasze urodziny za tydzień w sobotę.
- O, to miłe. Bardzo dziękuję za zaproszenie
- Przyjdziesz? – Kacper zabrał słuchawkę siostrze
- Nie mogę odmówić. Oczywiście, że przyjdę
- Fajnie. To cześć. Daję tatę – Magda usłyszała oddalający się tupot dziecięcych stóp.
- To jak? Będziesz? – zapytał raz jeszcze Maciek, a kiedy Magda potwierdziła odetchnął z ulgą – zanim zdążyłem sam cię zaprosić, dzieciaki przyszły i powiedziały, że chcą żebyś przyszła. To dużo dla mnie znaczy.
- Dziękuję, że to mówisz. Miło mi – Magda poczuła, jak w nawiązaniu do wcześniejszych myśli gardło zaciska jej się ze wzruszenia
Ustalili, że Magda przyjedzie w sobotę trochę przed przyjściem gości. Ucieszyła się, że to będzie raczej kameralne spotkanie. Miała przyjść tylko matka Maćka, jego kuzyn i Tomasz, z którym prowadzą gabinet, z żonami. Ucieszyło ją to, bo i tak miała pewność, że będzie się denerwować. Wiedziała, że żadne znane jej psychologiczne sztuczki mające uspokoić nerwy w tym przypadku się nie sprawdzą.
Czas do soboty minął Magdzie szybko. Musiała wymyślić podarunki dla bliźniaków. Mimo próśb Maciek nie chciał jej w tej sprawie pomóc. Dlatego któregoś dnia po pracy wybrała się do sklepów w nadziei na znalezienie niezobowiązującego, a jednocześnie wartościowego prezentu dla każdego z dzieci. Nie znała ich, nie wiedziała jeszcze co lubią, jakie mają gry i książki. W końcu zdecydowała się na duże zestawy do eksperymentów. Dla Klary wybrała taki do wyrabiania kolorowych mydełek, klocki w zestawie Kacpra umożliwiały budowę różnych pojazdów, a kiedy podłączyło się do nich mały silniczek, pojazdy wprawiały się w ruch. Zapakowała pudełka w kolorowy papier, potem włożyła je do prezentowych toreb dodając do środka trochę słodyczy. Miała nadzieję, że Maciek pozwala czasem swoim dzieciom zjeść coś czekoladowego. Z pracy w przychodni znała takich, którzy nie pozwalali dzieciom tknąć absolutnie żadnych słodyczy. To przynosiło odwrotny skutek. Dzieci chętnie sięgały po zakazane owoce.
Dodaj komentarz