Rozdział 18
29 kwietnia 2023, 10:18
Maciek obudził się i szeroko uśmiechnął kiedy uświadomił sobie gdzie jest i przypomniał sobie wydarzenia poprzedniego wieczora. Magda spała zawinięta w kołdrę, jak w kokon. Uśmiechała się, oddychała spokojnie i widać było, że jest rozluźniona. Poszedł pod prysznic, zrobił sobie kawę. Delikatnie dotknął ramienia Magdy.
- Madziu, muszę iść – powiedział cicho, kiedy otworzyła oczy - mam pacjentów od rana, a muszę jeszcze wpaść do domu przebrać się.
Magda podniosła się, narzuciła na siebie bluzę i poszła zamknąć drzwi za Maćkiem. Zanim wyszedł przyciągnął ją jeszcze do siebie.
- Było cudnie wczoraj. Zadzwonię w ciągu dnia to może gdzieś wyskoczymy jeśli będziesz miała ochotę.
Magda oparła się o futrynę, pokiwała głową na znak zgody, posłała Maćkowi całusa, zamknęła drzwi i przekręciła zasuwę. Poczuła jak o nogi ociera jej się kotka, która na pewno musiała poczuć się zazdrosna. Od dawna jej pani nie okazywała uczuć nikomu innemu poza nią. Delicja poprzedni wieczór spędziła na swoim posłaniu łypiąc od czasu do czasu na nieznajomego intruza, który zakłócił jej spokój. Magda zrobiła sobie kawę, otworzyła laptopa i pogrążyła się w pracy. W tym czasie kilka ulic dalej, Maciek wstawił pranie, przebrał się i wyszedł do kliniki. Jego mina musiała zdradzać wszystko bo kiedy spotkał na parkingu Tomasza ten od razu domyślił się powodu radosnego humoru kolegi.
- Widzę, że wyjazd się udał – znacząco poruszał brwiami zagadnął wyciągając na przywitanie rękę do przyjaciela
- Owszem, bardzo się udał. Jestem twoim dłużnikiem.
- Hm, w takim razie może przejmiesz mojego pacjenta? Wyjątkowa maruda, Dobrze, że podczas wizyty nie może się odzywać.
- Niech zgadnę. Głowacki? – zapytał Maciek i spojrzał na przyjaciela
- Dokładnie – westchnął Tomasz – może wyskoczymy po pracy na jakieś piwko to mi opowiesz jak było w górach?
- Stary, chętnie, ale nie dzisiaj. Chciałbym wykorzystać to, że dzieciaki są jeszcze u mamy i spotkać się z Magdą. Wiesz, po feriach, kiedy wrócą do domu nie będzie już tyle czasu.
- Jasne, Maciuś, nie musisz się tłumaczyć – zaśmiał się Tomasz – rozumiem – mrugnął porozumiewawczo.
Weszli do kliniki, gdzie w poczekalni siedziało już kilku pacjentów. W pokoju socjalnym przebrali się w swoje lekarskie uniformy i rozeszli do gabinetów. Rozpoczął się normalny dzień pracy. Maciek ze wszystkich sił musiał zmuszać się aby skupić się na problemach swoich pacjentów. Jego myśli wciąż wracały do Magdy i wydarzeń ostatnich kilku dni. Postanowił, że jeśli tylko znajdzie chwilę zadzwoni do niej i umówią się na wieczór. Miał nadzieję, że nie miała żadnych planów.
Około południa do jego gabinetu zajrzał Tomasz.
- W poczekalni na razie pusto. Masz ochotę na kawę? Pani Maria przyniosła serniczek – zatarł radośnie dłonie
- Świetnie, na sernik pani Marii zawsze mam ochotę. Skończę tylko wypełniać kartę i przyjdę do socjalnego
Kiedy Maciek wszedł do pokoju dla pracowników na stole stały już talerzyki z pokrojonym ciastem, a Tomasz kończył parzyć w ekspresie kawę.
- To teraz opowiadaj – zagaił stawiając przed przyjacielem filiżankę z parującym, czarnym płynem- jak było? Jak Magda?
- Co tu dużo mówić – zamyślił się Maciek – Magda jest świetna. Mądra, zabawna, dobrze się przy niej czuję
- Zakochałeś się stary – ze śmiechem powiedział Tomasz – nawet nie wiesz jak ci się oczy śmieją kiedy o niej mówisz. Dawno cię takiego nie widziałem.
- Naprawdę?
- Maciuś, nawet przy Beacie nie byłeś taki rozmarzony. Cieszę się, mam nadzieję, że się wam uda. Masz jakieś zdjęcia z wyjazdu?
Maciek wyjął telefon. Pokazał przyjacielowi zrobione podczas weekendu zdjęcia. Musiał przyznać, że samemu ciężko mu oderwać oczy od uśmiechniętej Magdy.
- Nooo… ładnie razem wyglądacie. Wydaje się sympatyczna – nie dokończył bo przerwało mu wejście praktykantki
- Kto się wydaje fajny? – zapytała od progu
- Dziewczyna Maćka – Tomasz skulił się po tym, jak przyjaciel wymierzył mu kuksańca – pani Maria przyniosła ciasto. Częstuj się – podsunął talerz w stronę dziewczyny. Jego uwadze nie uszło jak zmienił się wyraz jej twarzy kiedy wspomniał o Magdzie.
- Uważaj na nią Maciek – zwrócił się do kolegi, kiedy Justyna wyszła aby się przebrać
- Na kogo?
- Na Justynę. Nie widzisz, jak ona na ciebie patrzy?
- Serio? Nie zauważyłem – Maciek był zdumiony
- Bo jesteś zakochany i nie widzisz takich rzeczy. Mówię ci uważaj, żeby ta Justyna nie namieszała ci w życiu.
Maciej pokręcił głową, umył talerzyk i filiżankę. Odstawił naczynia na ociekacz i poszedł do gabinetu przyjąć kolejnego pacjenta.
Umówili się z Magdą do kina, potem zjedli kolację we włoskiej trattorii i wolnym krokiem skierowali się na parking do samochodu Maćka. Podjechali pod blok Magdy, Maciek odprowadził ją do samych drzwi, składając na ustach pocałunek. Musiał przyznać, że nigdy nie czuł takiego luzu i takiej namiętności jak przy Magdzie. Ona obudziła w nim uczucia, o których dawno zapomniał. Jej radość, nie podążanie utartymi ścieżkami przypomniało mu, że był taki sam. Zawsze lubił iść pod prąd, jeśli tylko był przekonany o słuszności swojej decyzji. Pojawienie się na świecie bliźniaków, odejście Beaty sprawiło, że zapomniał o tym jaki jest przybierając pozę człowieka, jakim chcieli widzieć go inni. Po krótkim, ale czułym, pożegnaniu wsiadł do czekającego samochodu i odjechał machając Magdzie przez szybę.
Następnego dnia prosto z pracy pojechał odebrać dzieci.
- Tata!!!
Maciek przekroczył próg domu swojej matki, a jednej chwili dopadły do niego dwie pary małych rączek i rzuciły mu się na niego. Ledwie ustał na nogach. Podniósł dzieci do góry, zakręcił się dookoła własnej osi i postawił na podłodze. Z kuchni wyszła jego mama, pani Malwina.
– Cześć mamo - cmoknął matkę w policzek i odwiesił kurtkę na wieszak w przedpokoju.
Po przywitaniu dzieci już nie przejmowały się swoim ojcem i wróciły do oglądania bajki.
- Jak było? – zapytała pani Malwina wycierając ręce w kuchenną ściereczkę
- Dobrze było – odpowiedział wchodząc do kuchni i wciągając nosem aromatyczny zapach - nawet bardzo dobrze – zatarł ręce i usiadł przy stole
- Właśnie widzę po twojej minie, że było dobrze. Dawno nie byłeś taki rozmarzony – spojrzała na syna znad okularów.
- Magda to świetna dziewczyna. Świetnie się razem bawiliśmy.
- A powiedziałeś jej? – zapytała z nutą zaniepokojenia w głosie
- O dzieciach? Powiedziałem.
- I jak zareagowała? – pani Malwina postawiła przed synem talerz z parującą zupą i usiadła po drugiej stronie stołu
- Nie przestraszyła się jeśli o to pytasz. Podeszła z pełnym zrozumieniem. Zresztą Magda jest psychologiem, sama nie miała łatwego dzieciństwa. Co ci będę mówił, poznacie się to sama się przekonasz, że to wspaniała kobieta. Jeszcze oberwało mi się, że tak późno jej powiedziałem.
Malwina uśmiechnęła się.
- Cieszę się Maciusiu – poklepała syna po ręce – Już ją lubię. Ma dziewczyna rację.
Maciek zjadł zupę, potem porcję pierogów. Zebrał do torby rzeczy dzieci, pomógł im się ubrać i pojechali do domu.
Dodaj komentarz