Archiwum 12 maja 2023


Rozdział 37
12 maja 2023, 10:08

Wchodząc do mieszkania Maciej miał uczucie dejavu. Jego uszu nie dobiegał żaden hałas. W przedpokoju odwiesił płaszcz do szafy, zdjął buty i odstawił pod tapicerowaną pufę. Przeszedł do salonu. Zasłony w oknach były przysłonięte, w całym pomieszczeniu panował półmrok październikowego popołudna. Podniósł żaluzje aby do pokoju wpadła resztka dziennego światła i zapalił stojącą przy sofie lampę. Spojrzał na zegarek. Dochodziła czternasta. Dzieci były jeszcze w szkole. Nigdzie nie widział Magdy. Miała dzisiaj pracować z domu, ale może coś jej wypadło i wyszła. Zerknął na telefon. Żadnych wiadomości, ani nieodebranych połączeń. Na płycie indukcyjnej, w aneksie kuchennym, stał jeszcze ciepły garnek. To znaczy, że niedawno Magda musiała być w domu. Zajrzał do pokoi dzieci, ale tu również wszystko było jak zazwyczaj. Rozrzucone zabawki, książki, łóżka ścielone w pośpiechu, w ostatniej chwili przed wyjściem do szkoły. Po drugiej stronie korytarza był pokój gościnny, przerobiony teraz na gabinet Magdy. Tyłem do wejścia stało jasne biurko, na nim włączona lampka i laptop. Podszedł. Komputer był włączony, ekran jedynie wygasł. To świadczyło o tym, że Magda tylko na chwilę musiała odejść od pracy. Nigdy nie zostawiała włączonego komputera kiedy odchodziła od niego na dłużej. Stojące na regale z książkami radio cicho grało. Poczuł jak ogarnia go niepokój. W łazience też nikogo nie było. Została sypialnia. Czemu od razu tam nie poszedł? Szybkim krokiem przemierzył mieszkanie i dopadł drzwi ostatniego pomieszczenia. Były uchylone. Zasłony w oknach były zasłonięte, po jego stronie łóżka paliła się lampka nocna.  Na ciemnej płaszczyźnie łóżka zobaczył zwiniętą postać. Podszedł bliżej, przełknął ślinę i delikatnie dotknął ramienia śpiącej dziewczyny.

- Magda? – zapytał starając się mówić cicho aby nie przestraszyć narzeczonej – dobrze się czujesz? Wszystko w porządku? – usiadł na łóżku

- O, już wróciłeś – odwróciła do niego głowę, uśmiechnęła się, ale wciąż leżała

- Trochę się przestraszyłem. Wchodzę, a tu wszędzie ciemno. Nikogo nie ma.

- Poczułam się zmęczona i trochę senna dlatego na chwilę się położyłam. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Już wstaję – zaczęła się podnosić

- Jesteś jakaś blada. Na pewno dobrze się czujesz? – Maciek zapalił drugą nocną lampkę, a potem jeszcze jedną stojącą w rogu pokoju przy fotelu, na którym Magda lubiła wieczorami czytać. Ciepłe światło rozjaśniło trochę pomieszczenie. Przyjrzał się dziewczynie z niepokojem wymalowanym na twarzy.

- Tak wszystko w porządku – Magda usiadła i oparła się o miękki zagłówek. Dokładniej okrywając się ulubionym, długim swetrem – to znaczy mam nadzieję, że jest w porządku.

Wyciągnęła rękę, rozprostowała schowaną w szerokim rękawie swetra pięść i na dłoni Maćka położyła coś niewielkiego o owalnym kształcie. Mężczyzna w pierwszej chwili nie zrozumiał co ma przed sobą. Po chwili dotarło do niego, że patrzy na test ciążowy.

- To jest to, co myślę? – zapytał ze ściśniętym ze wzruszenia gardłem

- Nie wiem o czym myślisz, ale chyba tak. Od jakiegoś czasu coś podejrzewałam, dzisiaj zrobiłam test.

- To jest… To jest… Cholera, to jest niesamowite – Maciek nie wiedział co ma robić. Chciało mu się jednocześnie śmiać, płakać i ściskać Magdę.

Poczuł jak zalewa go fala miłości. Czy dało się kochać bardziej? Szalał za Magdą, nie zdawał sobie sprawy, że można kogoś pokochać tak mocno. A teraz ona urodzi ich wspólne dziecko. Wrócił na ułamek sekundy do przeszłości. Cofnął się kilka lat wstecz do momentu kiedy Beata powiedziała mu o ciąży. Czy ją kochał? Pewnie trochę tak. Jednak na pewno nie było to tak silne uczucie jakim darzył Magdę. Poczuł się odpowiedzialny, zamieszkali razem, szanował Beatę jako partnerkę i matkę swoich dzieci, ale przy niej nie czuł się nigdy tak lekko i swobodnie jak przy Magdzie. Kochał swoje dzieci nad życie. Kiedy Beata odeszła bo, jak napisała, macierzyństwo ją zaczęło przerastać bywało ciężko kiedy został z bliźniakami sam, ale nigdy nie tęsknił za Beatą jako za kobietą. Jeśli już to brakowało mu jej pomocy w codziennych czynnościach. Było mu szkoda, że dzieci wychowują się bez matki. I mimo, że w ciągu tych lat, kiedy był sam, miewał różne, krótsze i dłuższe, związki to nie chciał wchodzić w głębszą relację tylko ze względu na dzieci. Sam też chciał czuć się dobrze, ale przede wszystkim dobrze miały się czuć Klara i Kacper. Dlatego mimo, że ich znajomość była wtedy na wczesnym etapie, dopiero Magdę zdecydował się im przedstawić, a dzieci pokochały ją od pierwszego spotkania. Nie mógł trafić lepiej. A teraz ta kobieta da im siostrę albo brata.

- Powiesz coś? – zapytała Magda, która wciąż nie mogła wyczytać nic z twarzy swojego mężczyzny

- Madzia, co mam powiedzieć? Chyba nigdy nie byłem szczęśliwszy – wyszeptał z ustami przy jej głowie

- Ja też. Nie mówmy na razie nikomu, dobrze? Upewnijmy się najpierw, że wszystko jest w porządku.

- Oczywiście – Maciej złożył pocałunek na dłoni narzeczonej jakby chciał przypieczętować obietnicę dochowania tajemnicy

Posiedzieli jeszcze chwilę ciesząc się tą wyjątkową chwilą. Potem Magda wróciła do gabinetu, a Maciek wziął kluczyki i pojechał do szkoły po dzieci. Bliźniaki ze zdziwieniem zauważyły, że ojciec znowu nucił coś pod nosem. Coś musiało się wydarzyć. Ostatnio kiedy śpiewał to zaczął spotykać się z Magdą. Były ciekawe co się stało tym razem, ale nie pytały. Ich zdziwienie było jeszcze większe kiedy podjechali na chwilę do kwiaciarni, skąd Maciej wyszedł z olbrzymim bukietem róż. Kolejnym przystankiem na drodze do domu była ulubiona cukiernia. Tu weszli wszyscy aby wybrać słodkości na deser.

- Tata, coś się stało? – zapytał Kacper kiedy ciastka bezpiecznie spoczęły w bagażniku, a oni zajęli swoje miejsca w samochodzie

- Dlaczego miało coś się stać? – zapytał Maciek włączając się do ruchu i pogwizdując

- Tata, bo znowu śpiewasz – Klara ostentacyjnie uderzyła się otwartą dłonią w czoło i pokręciła z niedowierzaniem głową – nie obraź się, ale nie jesteś w tym najlepszy

Maciek zaśmiał się serdecznie. Zerknął we wsteczne lusterko patrząc na bliźniaki.

- Czy coś się zaraz musiało stać? Kocham was, kocham Magdę. Jest mi dobrze.

- I dlatego kupiłeś jej taki duży bukiet? – nie dawał za wygraną Kacper

- Magda zasługuje na możliwie największy, ale większych już nie mieli

Bliźniaki popatrzyły na siebie, jakby nie wierzyły w to, co słyszą.

- A ciasto? Magda nie lubi kupowanych ciast – przypomniała Klara

- Oj tam, zaraz nie lubi – z udawanym oburzeniem odpowiedział Maciek – wybraliśmy takie z najlepszej cukierni w mieście. Takich nie da się nie lubić.

- Magda odchudza ludzi dlatego mówi, że takie ciasta są niezdrowe. A tata jest dentystą i też nie pozwala nam jeść dużo słodyczy – włączył się rezolutnie Kacper

- Dzieciaki, wszystko jest dla ludzi, ale… - zaczął Maciek i popatrzył w lusterko

- W rozsądnych ilościach – dodały chórem bliźniaki

- Otóż to moi kochani. Otóż to.