Archiwum 11 maja 2023


Rozdział 36
11 maja 2023, 08:09

Pierwsze wspólne wakacje zdecydowali się spędzić w Bieszczadach. Wynajęli niewielki domek nad Zalewem Solińskim. Chatka stała w otoczeniu innych, podobnych do niej domków. Odgrodzona od drogi niewysokim drewnianym płotkiem. Przez furtkę na tyłach działki schodziło się na prywatną plażę. Usytuowanie wśród lasu, w bliskim sąsiedztwie gór sprzyjało odpoczynkowi i oderwaniu od cywilizacji. Korzystali z pięknej pogody urządzając górskie wędrówki, dzieci z Maćkiem szalały w chłodnych wodach zalewu. Magda, która nie przepadała za zimnymi kąpielami, zaszywała się z książką na tarasie lub rozstawiała leżak na plaży i z miłością w oczach przyglądała się całej gromadce. Przed wyjazdem wymienili samochodowy bagażnik rowerowy aby zmieścił się rower Magdy. Teraz zwiedzali okolicę na dwóch kółkach.

            Któregoś wieczoru, kiedy bliźniaki zasnęły zmęczone szaleństwami na świeżym powietrzu, Magda zaparzyła herbatę i oparta o balustradę na werandzie zapatrzyła się w dal. Maciek gdzieś zniknął. Pomyślała, że pewnie zagadał się z sąsiadem z domku obok. Może panowie wypiją wieczorne piwko i Maciej zaraz wróci. Przepełniał ją spokój.

- Mam dla ciebie niespodziankę – drgnęła na dźwięk jego głosu, który rozproszył panującą dokoła ciszę. Odwróciła się i oparła plecami o drewniane belki balustrady.

- Jaką niespodziankę? Teraz? O tej porze? Co ty wymyśliłeś?

- Chodź ze mną to się sama przekonasz. Ale najpierw muszę zasłonić ci oczy żebyś nie podglądała – Maciek zasłonił oczy Magdy swoją ręką i drugą wziął ją pod ramię, a kiedy poczuła się stabilnie poprowadził na tył domku.

Kiedy Magda odsłoniła oczy zobaczyła, że znajdują się na niewielkiej polance otoczonej całkowicie przez strzeliste świerki i sosny. W górze granatowe niebo jaśniało milionami gwiazd. Na trawie leżał rozłożony koc, a nim dwie poduszki. W wiaderku chłodziła się butelka musującego wina,  obok stały dwa kieliszki, na półmisku pyszniły się kawałki serów, ciemne winogrona i niewielkie krakersy. Magda zaskoczona spojrzała na Maćka.

- Nie martw się. Dzieci śpią. Odwróć się, tam jest nasz domek. Jeśli się obudzą, w co wątpię, i zaczną nas szukać to na pewno je usłyszymy. Sprawdziłem - bezbłędnie odczytał pytanie czające się w jej oczach i stał przed Magdą z szelmowskim uśmiechem – ta chwila, ten czas, jest tylko dla nas. Zapraszam – podał Magdzie rękę i pomógł usiąść na kocu.

Magda opadła głową na poduszkę i zapatrzyła się w niebo. Była wzruszona, ale sama nie wiedziała dlaczego chciała to ukryć. Mimo wielu rozmów z Maćkiem wciąż zdarzało jej się myśleć, że poruszenie czy wzruszenie to przejaw słabości.

Maciek otworzył wino, rozlał je do kieliszków. Jeden podał Magdzie. Jego oczy błyszczały. Magdę wciąż zadziwiało jak to możliwe, że w oczach Maćka mogła przeglądać się jak w lustrze. To, jak na nią patrzył, dodawało jej pewności, że jest we właściwym miejscu. Nie chciała być nigdzie indziej. Wiedziała to już na pewno, że jej miejsce jest przy Maćku i dzieciach. Poprawiła swoje długie, czarne włosy przerzucając je na jedną stronę, przełknęła ślinę.

- Magda, chciałbym ci podziękować za miłość i troskę jaką codziennie otaczasz mnie i dzieci. Każdego dnia – Maciek miał ściśnięte gardło – kocham cię bardziej. Wiem, że na pewno to wiesz. Będę jednak powtarzał ci to do znudzenia. Twoje zdrowie kochanie.

Cicho stuknęło szkło. Magda wzięła w rękę niewielką kiść winogron, oderwała i jedno włożyła do ust Maćka, drugie do swoich delektując się słodyczą ulubionych owoców. Maciek zbliżył się do Magdy i zaczął całować. Jego usta miały słodki smak wina i winogron. Nie odrywając się od ust ukochanej położył ją na kocu tak, aby głowę oparła na poduszkach. Ręce wsparł przy twarzy Magdy i patrzył na nią uważnie.

- Tak bardzo cię kocham – znowu się nad nią pochylił – już nie pamiętam jak to było zanim się spotkaliśmy. Chyba wtedy nie żyłem.

Magda zamilkła. Nie bardzo wiedziała co odpowiedzieć na takie wyznania. W takich chwilach, bywało, że nie wiedziała co powinna zrobić. Kochała Maćka całą sobą, ale nie umiała o tym mówić tak, jak on. Uczucia pokazywała w działaniu. To on był bardziej romantyczną stroną w ich związku, ona mogła tylko poddawać się jego fantazji. Dlatego teraz też przyciągnęła Maćka do siebie i całowali się przez chwilę delikatnie. On pierwszy przerwał pieszczotę. Położył się obok Magdy i tak, jak ona zapatrzył w rozgwieżdżone niebo. Po chwili Magda przekręciła się na bok i podpierając na łokciu popatrzyła na ukochanego.

- Dziękuję – powiedziała cicho

Odwrócił się do niej, również podpierając łokciem głowę i twarz zwracając do dziewczyny.

- Magda, kocham cię. Chcę być z tobą. Już na zawsze.

Magda ze zdumieniem zobaczyła jak Maciek siada i drżącą ręką wyjmuje z kieszeni spodni granatowe pudełeczko. W jego oczach czai się coś dziwnego. Strach? Niepewność? A może raczej pewność z tego, że postępuje właściwie i strach jaka będzie jej odpowiedź. Ona też usiadła.

Maciek jedną ręką ujął rękę Magdy, drugą otworzył wieczko.

- Czekałem z tym na odpowiedni moment. Chyba bardziej właściwego nie znajdę, a nie chcę już dłużej czekać – wziął głęboki oddech i popatrzył w oczy dziewczyny. W jej oczach odbijały się gwiazdy – Magda, wyjdziesz za mnie? Zostaniesz moją żoną? – ujął dłoń Magdy i wsunął jej na palec pierścionek.

Magda patrzyła zachwycona. Ujęła w dłonie twarz Maćka i przyciągnęła do siebie. Złożyła  na jego wargach subtelny, niczym pieczęć, pocałunek.

- Tak, wyjdę na ciebie – wyszeptała, nie chcąc burzyć panującej dokoła ciszy,  jej oczy się śmiały – oczywiście, że za ciebie wyjdę – otarła łzy, które napłynęły jej do oczu

Kochali się niespiesznie celebrując tą wyjątkową chwilę. Potem leżeli kołysani szumem drzew i fal rozbijającymi się o brzeg, zasłuchani w swoje oddechy. Kiedy się uspokoili wtuleni w siebie sączyli wolno wino, podjadając przygotowane wcześniej smakołyki. Magda zadrżała od podmuchu wiatru, postanowili więc wrócić do domku i tam dalej świętować nowy etap wspólnego życia.

           

            Kiedy Kacper i Klara, jeszcze w piżamach, zbiegli rano na śniadanie zobaczyli, że Magda zaczytana w książce siedzi przy stole popijając, z kubka w niebieskie groszki, kawę. Ich tata ubrany w dres szykuje śniadanie podrygując w rytm rockowych przebojów lecących z radia. Bliźniaki usiadły przy stole zerkając to na ojca to na Magdę.  Do miseczek, jak zazwyczaj, nalały sobie mleko i dosypały kukurydzianych płatków. Maciek postawił na stole talerz z apetycznie wyglądającymi kanapkami i drugi, głębszy, z jajecznicą przygotowaną z kupionych od wiejskiego gospodarza jaj.. Dosiadł się do stołu, Magda odłożyła książkę i spojrzała na niego.

- Dzieciaki – zaczął – Magda i ja chcemy wam coś powiedzieć – odchrząknął

- W końcu dałeś Madzi pierścionek? – zapytała Klara żując pajdę chleba posmarowaną masłem i miodem

Magda zakryła usta serwetką chcąc ukryć wybuch śmiechu i spojrzała pytająco na swojego narzeczonego, który kolejny raz zaniemówił zaskoczony bezpośredniością własnej córki.

- Przepraszam, ale jak to w końcu? – pierwsza odzyskała głos Magda – wy to wszyscy uknuliście? - potoczyła wzrokiem bo ukochanych twarzach

- No tak. Muszę przyznać, że to był grubszy plan – przyznał Maciej

- Pierścionek razem wybieraliśmy – powiedziała Klara

- Ale wczorajszy wieczór to całkowicie mój pomysł – dodał na swoje usprawiedliwienie Maciek podnosząc ręce w obronnym geście

- Kocham Was bardzo – Magda była wzruszona – nie mogłam sobie wyobrazić piękniejszych zaręczyn i pierścionka

- A czy to znaczy – odezwał się dotąd milczący Kacper – że teraz będziesz naszą mamą?

Chłopiec wstał, podszedł do Magdy, objął rączkami jej szyję i mocno się przytulił. Magda poczuła jak coś ściska ją za gardło, a do oczu napływają łzy. Popatrzyła na Maćka, który również ocierał ukradkiem wilgotne oczy, udając, że coś mu do nich wpadło.

- Wiecie – zwrócił się do dzieci – myślę, że Magda będzie dla was najlepszą mamą – spojrzał na ukochaną, która delikatnie uścisnęła pod stołem jego dłoń.

- Dziękuję – patrząc na niego wyszeptała prawie niesłyszalnie. Przytuliła mocniej Kacpra do siebie. Klara, która na co dzień była powściągliwa w okazywaniu uczuć, dołączyła do brata i razem zawiśli na szyi Magdy.

- Dołączyłbym do was, ale z tego szczęścia moglibyśmy udusić Madzię. A wtedy nie będziemy mieli ani mamy ani narzeczonej. Swoją część przytulasów odbiorę później – z udawaną powagą spojrzał na Magdę – z nawiązką oczywiście – szepnął jej do ucha.