Archiwum 26 kwietnia 2023


Rozdział 13
26 kwietnia 2023, 10:47

Ostatecznie udało się zamienić pokój z małżeńskim łóżkiem na taki, z dwoma pojedynczymi łóżkami. Hotel miał w tym czasie pełne obłożenie i nie  było szansy na dwa osobne pokoje. Umówili się, że z miasta wyjadą około trzynastej. Po dwóch godzinach jazdy mieli być za miejscu. Po zameldowaniu się w hotelu  i rozpakowaniu  planowali udać się na stok i wykorzystać dobrą pogodę na nocną jazdę na nartach i snowboardzie.

Pokój był przestronny. Zaraz przy drzwiach wejściowych znajdowały się, prowadzące do łazienki, drzwi z mlecznego szkła. Pomieszczenie nie było duże, ale urządzone bardzo nowocześnie. W przestrzeni dziennej pod jedną ze ścian ustawiono długie biurko, przy nim dwa krzesła. Nad jasnym blatem wisiał telewizor, a w jednej z niskich szafek ukryto lodówkę. Okna pokoju zajmowały całą ścianę i sięgały od podłogi do sufitu. Na wprost telewizora ustawiono niewielką, rozkładaną sofę. Część sypialna znajdowała się na antresoli, na którą prowadziły drewniane schody. Tutaj ustawiono dwa łóżka oddzielone od siebie nocnymi szafkami. Pościel była biała, przykryta kolorowymi narzutami, a całość zachęcała do odpoczynku.

Po rozpakowaniu rzeczy Magda stanęła przed oknem i zapatrzyła się w dal. Okna wychodziły na oświetlony stok. W zapadającym mroku widać było sylwetki narciarzy, snowboardzistów i rząd wagoników wolno sunących pod górę. Magda przygryzła dolną wargę.

- Pamiętasz sylwestrowy wyjazd? - usłyszała przy uchu głos Maćka – teraz będzie tak samo. Zajmę się sprzętem, a ty zajmiesz nam miejsca przy drzwiach kolejki. Wtedy się udało, teraz też się uda. Spokojnie – lekko uścisnął jej ramiona.

- Dziękuję – odruchowo cmoknęła Maćka w policzek

Maciek wykorzystał chwilę przyciągnął Magdę do siebie, zatopił nos w jej włosach. Zaciągnął się ich waniliowym aromatem. Odkąd się poznali, zapach szamponu Magdy otulał go niczym ciepły koc. Miękkie pukle dziewczyny połaskotały go w nos. Odsunął ją od siebie na długość ramion, popatrzył w oczy. W spojrzeniu Magdy zobaczył blask, jakiego dotąd nie widział. To mu powiedziało, że idzie właściwą drogą. Powoli, do celu. Tym celem było zdobycie jej serca. Jego serce ona miała w chwili, kiedy w grudniu pierwszy raz wsiadła do jego samochodu. Zakochał się. Teraz umiał nazwać to, co czuje. Był zakochany w Magdzie. Chciał, aby podczas tego wyjazdu wystarczyło mu odwagi żeby jej to wyznać.

Mimo mrozu, jazda w piątkowy wieczór miała wielu amatorów. Magda i Maciek stanęli w kolejce do kasy. Potem wolno przesuwali się w kierunku wagoników. Maciek zauważył, że Magda jest dość spokojna, nie panikuje. Stara się nawet żartować mimo że na pewno, w środku jest zdenerwowana. Usiedli w kabinie. Tak, jak poprzednio zajęli miejsca naprzeciwko siebie przy drzwiach. Z tą różnicą, że teraz Maciek zsunął się trochę ze swojego miejsca, nachylił się i trzymał dłonie Magdy w swoich masując je delikatnie. W oczach dziewczyny znowu dostrzegł ten sam blask, który zobaczył w hotelu. Pięli się już ostro pod górę, kiedy wagonikiem szarpnęło i zatrzymał się w miejscu poruszany jedynie podmuchami wiatru. Dookoła było ciemno, światła latarni oświetlających trasę pod nimi nie docierały do kabiny. Magda zamknęła oczy, głowę oparła o tylną ścianę kabiny, zaczęła głośniej oddychać. Maciek zsunął się jeszcze bardziej ręce położył na kolanach dziewczyny. Zaczął mówić do niej cicho, starając się ją uspokoić. Nie wiedział co mówi, musiał pleść jakieś głupoty bo w pewnym momencie Magda otworzyła oczy, swoje ręce położyła na jego dłoniach wciąż spoczywających na jej kolanach. Nachyliła się w stronę swojego towarzysza.

- Zastanawiam się które z nas jest psychologiem – mrugnęła do niego – swoich pacjentów też tak uspokajasz?

Jadący z nimi narciarze spojrzeli z zaciekawieniem. Na twarzy Maćka pojawił się szeroki uśmiech.

- Czasem trzeba zastosować technikę relaksacji. Zresztą, miałaś okazję się przekonać jak to u nas wygląda

Sześć głów odwróciło się w ich kierunku.

- No tak. Masz rację. Nie było najgorzej.  Ten pan – wskazała na Maćka – jest dentystą – wyjaśniła patrząc na współtowarzyszy podróży

Po kabinie przeszedł pomruk.

- Stary, szacun – odezwał jeden z mężczyzn – niewdzięczne zajęcie, unikam, ale szanuję waszą pracę.

Maciek roześmiał się szczerze. Nie pierwszy raz nowo poznane osoby reagowały tak na wieść o tym, czym się zajmuje. Po kilku kolejnych minutach wagonik drgnął i wolno potoczył się w górę. Trasa zjazdowa była dość długa. Nie spieszyli się. Zjeżdżali wolno, pilnując się nawzajem. Do chwili zamknięcia tras udało im się zjechać jeszcze trzy razy. Z trasy zeszli od razu do hotelu. W przechowalni zostawili sprzęt i wjechali na swoje piętro. Zdecydowali się na szybki prysznic, zmianę ubrań i kolację w hotelowej restauracji.

Po przejrzeniu karty Magda zdecydowała się na sałatę z grillowanym kurczakiem i serem. Do tego grzane wino. Maciek wybrał polecanego przez szefa kuchni, burgera i kufel piwa. Czekając na zamówienie omawiali plany na kolejny dzień. Ponieważ wieczorem czekała ich zabawa na parkiecie zdecydowali się nie iść na narty. W świetle restauracyjnych lamp, rzucających przyćmione, światło coraz śmielej patrzyli na siebie. Maciek poczuł się na tyle pewnie, że zamknął dłoń Magdy w swojej i delikatnie ją gładził. Drugą dłoń Magda położyła na wolnej ręce Maćka. Miał duże dłonie. Dawały poczucie bezpieczeństwa. Spojrzała na jego rękę. Rękawy zimowego swetra miał lekko podwinięte, spod materiału wystawał fragment rysunku.

- Twoje tatuaże – zaczęła – mają dla ciebie jakieś znaczenie czy to po prostu taka fantazja

- Ten tutaj – to medyczny symbol stomatologów – podwinął jeszcze trochę rękaw i wskazał na obraz przedstawiający dwa węże wijące się dookoła laski zwieńczonej okrągłą główką spod której wyrastały dwa skrzydła. Ten był pierwszy. Potem dodałem jeszcze te wijące się dookoła pędy.

- A ten? - Magda wskazała kolejny, tym razem kolorowy malunek

- To oko proroka. No wiesz, taki symbol, który ma cię chronić przed złymi urokami.

- Tak, wiem co to jest. Planujesz jeszcze jakieś nowe?

- Na razie nie. Czekam na wyjątkową okazję. - mrugnął okiem. - Ty nie myślałaś żeby zrobić sobie tatuaż?

- Nie, boję się bólu. Przeraża mnie to, że na własne życzenie miałabym pozwolić na wbicie igły w ciało.  Brrrr – wzdrygnęła się – Zresztą widziałeś mnie u siebie na fotelu.

- Fakt - Maciek roześmiał się – ale, wszystko da się przeżyć. To kwestia pozytywnego nastawienia.

Kelnerka przyniosła zamówienie. Głodni i zmęczeni z ulgą przystąpili do jedzenia. Magda podjadała frytki z talerza Maćka, on udawał że tego nie widzi. Potem on podebrał Magdzie kilka kawałków kurczaka i spróbował regionalnego, grillowanego sera. Posileni zamówili dodatkowe napoje. Magda tym razem skusiła się na grzane piwo z aromatycznymi przyprawami, Maciej pozostał przy zimnym, rzemieślniczym, warzonym na miejscu.

- Może deser? - zagadnął przeglądając kolejny raz kartę dań. Zdążył już zauważyć, że Magda ma słabość do słodyczy.

- Nie wiem czy jeszcze coś zmieszczę. Chyba, że weźmiemy coś na pół – zaproponowała Magda z błyskiem w oku

- Ekstra pomysł. To na co masz ochotę? Czekolada czy owoce?

- Zdecydowanie czekolada – rozmarzyła się

- W takim razie proponuję duży puchar lodów z bakaliami, polewą i dwie łyżeczki – mrugnął z szelmowskim uśmiechem do dziewczyny – co myślisz?

- Brzmi pysznie.

Po kolacji poszli  na do kameralnego lobby baru na lampkę wina, a potem skusiła ich muzyka dobiegająca z hotelowego klubu nocnego. Mimo zmęczenia Magda pociągnęła Maćka za rękę i zeszli potańczyć. Nie musiała go namawiać, z ochotą zbiegł za nią po wąskich schodach do hotelowych podziemi. Odkąd pamiętał lubił tańczyć. W szkole podstawowej chodził nawet na kurs tańca towarzyskiego. Ta praktyka przydała mu się na dyskotekach i potańcówkach. Nie przeszkadzało mu, że jego koledzy stoją podpierając ściany. Dla niego impreza była okazją do dobrej zabawy. Taniec sprawiał mu radość ku radości szkolnych koleżanek i nieraz nieumiejętnie skrywanej zazdrości kolegów. Musiał przyznać, że jak dotąd jedyną osobą, z którą nie złapał wspólnego rytmu była Beata. Ona nie lubiła wychodzić do klubów z muzyką, a on widząc jej nastawienie też specjalnie na to nie nalegał. Z Magdą od początku było inaczej. Od razu złapali wspólny rytm, Magda idealnie do niego dopasowała. Lubił czuć jak niższa o głowę poddaje się jego prowadzeniu, z niewymuszonym uśmiechem patrzy mu w oczy, kiedy bez skrępowania niemal wtapia się w niego podczas wolniejszych utworów. Dawno nie czuł takiego odprężenia jak podczas tańca z nią. Było po północy kiedy wrócili do pokoju. Magda przebrała się w piżamę i od razu wskoczyła pod kołdrę. Ziewnęła. Maciek też się położył. Spojrzał w stronę śpiącej dziewczyny.

- Dobranoc Madziu.

- Dobranoc – usłyszał.

W przeciwieństwie do Magdy, długo nie mógł zasnąć. Zastanawiał się jak powiedzieć jej to, co miał do powiedzenia. Jakich użyć słów żeby jej nie przestraszyć. Nic odpowiedniego nie przychodziło mu do głowy. W końcu postanowił zdać się na ślepy los. Co ma być to będzie.

Rozdział 12
26 kwietnia 2023, 07:33

Od pocałunku pod blokiem Magdy ich znajomość nie nabrała dużego rozpędu. Z racji codziennych obowiązków nie spotykali się codziennie, pilnowali jednak aby każdego dnia,  choć chwilę porozmawiać przez telefon, a wieczorem wymieniali esemesy. Mimo, że wraz z upływem czasu, każdą wymienioną wiadomością i każdą rozmową telefoniczną poznawali się lepiej, zbliżali się do siebie, żadne z nich nie wykonało kroku do przodu. Maciek w dalszym ciągu nie zebrał się na odwagę aby porozmawiać z Magdą, a ona zachowywała dystans bojąc się, że sytuacja mogłaby się powtórzyć. Nie chciała kolejnego odtrącenia. Ani Magda, ani Maciek nie zrobili nic, aby przekroczyć kolejną granicę bliskości. Flirtowali ze sobą i ciągnęło ich do siebie. Czuli wzajemne przyciąganie. Czuli, że między nimi zaczęło się coś wyjątkowego, kontynuowali ten taniec wokół siebie, trwając jednak w zawieszeniu, nie umiejąc wciąż nazwać tego, co ich łączy. Magda domyślała się, że Maciek na pewno coś do niej czuje. I to jest coś więcej niż sympatia. Zaczęła to czuć w jego gestach, wtrącanych mimochodem  słowach. Starała się go ośmielić, jednocześnie nie chciała odkryć wszystkich swoich uczuć. A sama przed sobą, musiała przyznać, że zakochiwała się w tym mężczyźnie.

 

Zadowolony z siebie Maciek podjechał pod gmach prywatnego centrum medycznego. Zdziwił się, że wcześniej się nie spotkali. Po drugiej stronie ulicy było przecież nowoczesne osiedle, na którym mieszkał. Miał tu nawet wykupiony abonament medyczny. Wiedział gdzie Magda od czasu do czasu przyjmuje swoich pacjentów, ale nie było jeszcze okazji aby odwiedzić ją w pracy. Budynek był nowoczesną, przeszkloną, bryłą w własnym parkingiem. Ilość stojących na parkingu samochodów świadczyła o tym, że prywatna placówka musiała cieszyć się popularnością. Zaparkował na pierwszym wolnym miejscu i skierował się do wejścia. Pod zadaszoną wiatą dostrzegł przypięty potężną kłódką różowy, górski rower. Pomyślał, że to niemożliwe aby Magda przyjechała  w taką pogodę rowerem. Z drugiej strony poznał ją już na tyle żeby wiedzieć, że ta dziewczyna albo biega albo jeździ. Chodzenie jest dla niej za wolne. Z uśmiechem pokręcił głową. Przyjrzał się dokładniej pojazdowi. Widać było, że mimo gabarytów musiał być dość lekki dlatego duże, zimowe opony nadawały całości nieco topornego wyglądu. Wszedł do jasnego, ciepłego wnętrza. Na wiszącej w przestronnym hallu, tablicy informacyjnej odnalazł nazwisko Magdy wraz z przypisanym do niej numerem gabinetu. Przeskakując po dwa stopnie wbiegł szybko na piętro. Odnalazł właściwy gabinet i zapukał. Zanim nacisnął klamkę drzwi otworzyły się od wewnątrz i na korytarz wyjrzała blond czupryna starszej, słusznej postury, kobiety. Zmierzyła Maćka wzrokiem i cofnęła się trochę.

- Magda, jakiś przystojniak do ciebie – to mówiąc kobieta pożegnała się i wyszła

Magda podniosła głowę znad komputera. Była przekonana, że to kolejny pacjent przyszedł za wcześnie, ale za drzwiami stał uśmiechnięty Maciek.

- O, co za niespodzianka – powiedziała oddając mu całusa w policzek – wejdź, zapraszam.

Maciek usiadł na jednym z foteli wskazanych przez Magdę. Jego wzrok przykuł różowy kask położony na komodzie stojącej przy drzwiach.

- Nie mów, że przyjechałaś rowerem – udał oburzenie

- Oczywiście, że tak. Każda pogoda jest dobra na rower. Poza tym mam zimowe opony.

- To nic nie zmienia. Możesz wpaść w poślizg, przewrócić się, wybić zęby – straszył pół żartem pół serio

- To wstawisz mi nowe – roześmiała się Magda

- Jak zostaniesz moją żoną to będziesz miała zakaz jazdy rowerem w taką pogodę – powiedział zanim zdał sobie sprawę z sensu wypowiedzianych słów. Podrapał się zasępiony po głowie nie wiedząc jak Magda zareaguje na jego słowa.

Ona jednak przyjrzała się mężczyźnie i podjęła grę.

- Nic z tych rzeczy Maćku. Możesz zapomnieć. Powiem ci więcej. Kiedy ty zostaniesz moim mężem to będziesz musiał zostawić auto w garażu i przesiąść się na rower. Dla zdrowia. Przecież lekarz musi dawać przykład – roześmiała się, a Maćkowi ulżyło, że może jednak nie stracił u niej punktów.

- Z takim argumentem nie mogę dyskutować – podniósł ręce w geście kapitulacji – ale wrócimy do tego za jakiś czas – mrugnął okiem – mam coś dla ciebie – przesunął w stronę Magdy kopertę z zaproszeniem.

- Co to jest? – zapytała zaciekawiona patrząc na złotą kopertę

- Tomasz, mój wspólnik, dał mi voucher na pobyt w hotelu w górach. Magda milczała, a Maciej kontynuował - zastanawiałem się czy miałabyś ochotę pojechać. To jest w przyszły weekend, moglibyśmy pojeździć na nartach. Hotel przy samym stoku, z basenem, spa i innymi bajerami. Pobyt od piątku do niedzieli, w sobotę jakaś impreza. Co ty na to?

- Niezły prezent. Rozumiem, że powinnam się zgodzić?

- Byłoby mi miło. Wiesz, żona Tomka jest w ciąży i gorzej się czuje. W tej sytuacji nie mogą skorzystać, a szkoda żeby wejściówki przepadły. To jak? Jedziemy? - zapytał zacierając ręce z nadzieją w głosie

- Brzmi kusząco – Magda nadal nie wydawała się przekonana – miło byłoby wyrwać się gdzieś.

Maciek przyjrzał się Magdzie. Zdążył ją już trochę poznać, widział, że coś nie daje jej spokoju, ale jest na tyle taktowna, że nie zapyta wprost. Nagle uderzył się dłonią w czoło.

- Madziu, jeśli twoja decyzja ma być uzależniona od tego czy będziemy spać w jednym pokoju to wiedz, że jak tylko zgodzisz się jechać zadzwonię tam i poproszę o dwa osobne pokoje – przygryzł wargę, popatrzył na Magdę i już wiedział, że trafił w dziesiątkę.

Dziewczyna momentalnie się rozluźniła.

- Dobrze. Z przyjemnością z tobą pojadę. - uśmiechnęła się

Maćkowi kamień spadł z serca. Rozluźniony wyszedł w popołudniowy mrok. Niedługo zrobi kolejny krok. Powie jej o swoich uczuciach do niej. To nie tak, że nie pragnął Magdy. Był przekonany, że on też ją pociąga. Ten ich pocałunek, kiedy odwoził ją po wizycie w klinice. Czuł przepływający wtedy między nimi prąd, ale też w sytuacjach, kiedy ich dłonie choć na moment się stykały,  kiedy przytulał Magdę czuł jak wtapia się w niego. Ciała nie da się oszukać. Marzył o tym, żeby położyć się obok niej, gładzić jej włosy, spleść palce z jej palcami. Na razie to mu wystarczy, na inne, bardziej intymne chwile przyjdzie czas.

Postanowił wykorzystać wyjazd aby wyjawić Magdzie swój sekret. Dręczyło go, że nie może jej zaprosić do siebie, choć  bardzo tego chciał. Nie chciał stawiać Magdy w niezręcznej sytuacji, musiał najpierw z nią porozmawiać. Czuł, że ona go zrozumie. Miał nadzieję, że kiedy opowie jej o sobie to ona nie ucieknie, ale da im szansę.